To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pani Grażyna właśnie dostała kartki na Boże Narodzenie

Pani Grażyna właśnie dostała kartki na Boże Narodzenie

Pani Grażyna, emerytka z Jeleniej Góry, otrzymała właśnie trzy kartki na Boże Narodzenie – dwie wysłane w 2017 r., jedna w 2015 r. Dostarczyła je kilka dni temu Poczta Polska. - To nieoczekiwana radość, mimo wszystko. I jednak dowód rzetelności. Mogli wyrzucić, bo to stare historie, ale jak się dogrzebali, to do skrzynki wrzucili – opowiada z humorem. 

Kartki w kopertach są w znakomitym stanie. Nie są zawilgocone, nie pożółkły, nie noszą oznak najmniejszych nawet zniszczeń. Widać, że przez ten czas zalegały w pocztowych zakamarkach w całkiem dobrych warunkach. Kartki nadano w Lubinie i w Hamburgu. - Dziwiłam się, że Jolusia z Hamburga nie przysłała wtedy życzeń, bo od lat sumiennie przy każdej okazji daje takie dowody pamięci – mówi pani Grażyna. Po nieoczekiwanej przesyłce adresatka rozważała, czy interweniować na poczcie. - Uznałam, że nie ma to sensu – podsumowała. Jedyne co zrobiła to zadzwoniła do nadawców, że życzenia otrzymała i bardzo za nie dziękuje. Osobliwy przypadek pocztowy skłonił panią Grażynę do przemyśleń na temat listów, na które kiedyś czekała, a które nie nadeszły. Teraz wie, że wszystko jeszcze się może zdarzyć... 

pocz.jpg

Komentarze (20)

to jakiś żart czy co ???

To nie żart. W czerwcu br moi znajomi otrzymali kartę z pozdrowieniami z wakacji wysłaną z Sianożęt we wrześniu 2016 r. Swoja drogą kartki z tamtego rejonu do innych znajomych szły ok 2 miesiące Taka ciekawostka pocztowa

to jakiś żart czy co ???

To nie żart, a smutna rzeczywistość i przykład na to, jak pracuje poczta polska. Owszem, doręczyli te kartki, ale to żałosne.

Co mogłoby nastąpić, gdyby do adresata nie dotarło ważne pismo z sądu, z urzędu, czy rachunek, o tym niestety nikt nie myśli.

Najprawdopodobniej listy leżały w innej skrzynce i nowy adresat przerzucil listy do właściwej.

Dwa lata i rok? Ale poczta, to poczta, jak pracownik widzi nazwisko Nowak, to widzi tylko jedną osobę, która ma takie nazwisko na danym obszarze do doręczenia, ale to, że należy doręczyć list pod właściwy adres, już nie.

Wielokrotnie oddawałam przesyłki z moim nazwiskiem, tyle, że nie były adresowane do mnie, a do mężczyzny. Zwracałam uwagę, ale i tak nie docierało, bo błąd był powielany :/

Kartki świąteczne to drobiazg, ale pisma od operatora telefonii komórkowej i inne to już poważna sprawa.

Miałam skrytkę pocztową i nie odbierałam poczty codziennie. Tym bardziej złościł mnie brak profesjonalizmu i nonszalanckie podejście do sprawy.

Dopiero po mojej przeprowadzce problem ustał.

W samą porę, za 2 mce święta !

Przed czasem albo i po czasie mimo wszystko nice...

Znamy wiele faktów świadczących o marnej jakości tej firmy. Tak długo jak będą firmą państwową z nieudolnymi menedżerami obsadzanami po kluczu partyjnym lub kolesiowskim nic się nie zmieni, nawet konkurencja ich nie wykończy bo zawsze dostaną wsparcie z naszych podatków - mają to prawnie zagwarantowane.

"czy interweniować na poczcie. - Uznałam, że nie ma to sensu" - właśnie, jak każdy tak będzie myślał, to dalej będzie tak, jak jest... Podobnie jest z wyborami - to tylko jeden głos...

Ja interweniowałem w sprawie mojego zwrotnego potwierdzenia, które nie dotarło do mnie po 3 tygodniach. Pracownik ( niby kierownik) poczty powiedział mi że nic straconego bo mogę podejść na pocztę na której wysyłałem list i oni mi duplikat zwrotnego potwierdzenia wystawią. To jest cyrk. Raz , że zapłaciłem za to aby zwrotka dotarła do mnie pod adres. Dwa, przecież na duplikacie nie będzie podpisu osoby , która odbierała mój list polecony. To jest właśnie poczta w XXI wieku.

To opiszę Ci historię sprzed lat. Wtedy jeszcze studiowałam i zamówiłam w punkcie biblioteki we Wrocławiu kopie materiałów do pracy magisterskiej, które miały zostać mi wysłane do domu.

Kiedy przesyłka nie docierała, zadzwoniłam na pocztę, czy nie leżakuje. Nie - brzmiała każdorazowo odpowiedź.

Po jakimś czasie coś mnie tknęło, by zadzwonić do Wrocławia. Dowiedziałam się, że przesyłka do nich wróciła, sic!

Poprosiłam o ponowne nadanie, ale było mi g****o, bo wyglądało na to, jakobym tej przesyłki nie zamierzała odebrać.
Sęk w tym, że powinna być dwukrotnie awizowana, lecz ja ani jednego awiza nie otrzymałam.

Poniosłam nie tylko koszt ponownego nadania, ale także koszt za zwrot przesyłki do nadawcy.

Na końcu złożyłam reklamację. Na poczcie była kontrola, ale nieprawidłowości nie wykazano :/

Innymi słowy - klient wychodzi na głupka, a oni i tak robią swoje.

Dziś po 15 dniach od nadania otrzymałam list polecony z sądu.
Przecież pracownicy poczty nie wiedzą, co jest w liście, czy jaki wyznaczono termin na rozprawę, stawiennictwo..., a sprawy sądowe nie cierpią zwłoki.

G.ł.u.p.i.o - to jakiś automat mi wymoderował, choć ów słowo do obelżywych itp. nie należy :/

I jeszcze jedno. Nasuwa mi się smutna refleksja. Usługi poczty polskiej drożeją w błyskawicznym tempie, a jakość usług w tym samym tempie spada.

Super, odżyła we mnie nadzieja, że wysłana przeze mnie kartka z Gniezna w czasie ferii zimowych jeszcze może dojść do naszej pracy

Gdyby poczta nie była uprzywilejowanym operatorem pocztowym , z dopłatami z budżetu ( co od zawsze istnieje) , a działała na warunkach wolnego rynku to szybko zadbaliby o jakość usług.

Nie znów taki osobliwy. Sam dostałem życzenia rok później na święta BN :)

Walczcie, reklamujcie, piszcie pisma! Jak każdy powie "nie warto, bo", "a ja kiedyś i nic", "znajomy pisał i nic nie dało" to będzie takie gowno przez cały czas! Nie odpuszczać!!!
PS Tak jest w każdej dziedzinie życia...

Gdyby w regulaminie był zapis o ewidentnych karach za spóźnienia i kary wysokie to mielibyśmy się do czego odnieść i żądać zadośćuczynienia . A to oni zawsze mają jakieś durnowate wytłumaczenie. Nawet jak złapiesz listonosza na tym że wrzuca awizo do skrzynki a jesteś w domu to powie ci że dzwonił i nikt nie otwierał.

No właśnie, następny "nic nie zrobię, bo to nic nie da".