To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Krowa naprzeciwko tira

Krowa naprzeciwko tira

W sezonie mieszkaniec Radomierza dwa razy dziennie przepędza stado krów przez ruchliwą drogę Wocław - Jelenia Góra w Radomierzu. Kilka razy zwierzęta zostały już potrącone, doszło także do kilku awantur a nawet bójek.

Ryszard Sobolewski mieszka w Radomierzu „na górce” od pół wieku. Gospodarstwo przejął po rodzicach. Początkowo liczyło 20 ha, teraz ilość ziemi, którą dysponuje rolnik podwoiła się. Do tego należy doliczyć jeszcze 60 ha, ziemi wydzierżawionej przez niego.

- Muszę mieć tyle, bo inaczej nie wyżywiłbym 80 sztuk bydła – tłumaczy.

Zabudowania gospodarcze i dom mieszkalny Sobolewski posiada po prawej stronie drogi (jadąc w kierunku Wrocławia), łąki zaś po przeciwnej. Jeszcze trzy lata temu nie sprawiało mu to wielkiego kłopotu:

- Ruch na drodze był w porównaniu do dzisiejszego mniejszy, poza na szosie tym nie było podwójnej ciągłej linii, a znak drogowy dopuszczał maksymalną prędkość samochodów do 50 km na godzinę – wspomina.

Od tego czasu zmieniło się dosłownie wszystko: drogowcy wybudowali na drodze dodatkowy, trzeci, pas ruchu, dopuścili prędkość jadących aut do 70 km na godzinę, a dodatkowo zakazali na długim odcinku trasy wyprzedzania (w obie strony). Na domiar złego, zlikwidowali także znak drogowy, informujący kierowców o tym, że przez drogę mogą przechodzić zwierzęta.

- Znak stał, ale tylko od strony Kaczorowa – opowiada rolnik. – Poprosiłem więc, by postawili drugi – od strony Jeleniej Góry. Nie uczynili tego. Zabrali za to ten znak, który już był. Teraz nie ma żadnego.

Ryszard Sobolewski mówi, że o podobnym przypadku słyszał tylko raz. Gdzieś na Mazurach hodowca krów odcięty został od pastwisk linią kolejową. Jego odcięła droga.

- W sezonie krowy na drugą stronę muszę przeganiać dwa razy dziennie – twierdzi. – Przypomina to czasami lądowanie Tupolwa w Smoleńsku. Proszę sobie wyobrazić: mgła, szarówka i krowy na szosie… Auta pędzą tu często co najmniej z prędkością 100 km na godzinę. Tragedia wisi niekiedy w powietrzu.

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 47/10.

Komentarze (3)

Jak się patrzy jadąc drogą na to gospodarstwo to wyłania sie obraz nędzy i rozpaczy, ale co prawda to prawda ta inwestycja utrudniła człowiekowi na pewno życie, a wystarczyło by choć postawić znaki

była opcja wybudowania przejscia pod jezdnią,ale widze nic z tego nie wyszło.Ignorancja tych od dróg i zła wola.Szkoda tego właściciela.