To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Świadek boi się o życie

Świadek boi się o życie

Na wokandę jeleniogórskiego sądu wrócił proces w sprawie głośnego zabójstwa sprzed ponad roku w Karpaczu. Na rozprawie zeznawali dziś m.in. szef pubu „Kotłownia”, gdzie doszło do tragedii oraz osoby, które rozpoznały sprawców po emisji portretów pamięciowych w telewizyjnym programie „997”.

Na ławie oskarżonych dwóch młodych mężczyzn – Michał Z. i Mateusz K. Obaj są mieszkańcami Obornik Śląskich. Pierwszy stoi pod zarzutem zabójstwa Adriana Czerskiego, a drugi odpowiada za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W nocy z 2 na 3 stycznia zeszłego roku w Karpaczu zginął od ran zadanych nożem 23-letni Adrian Czerski. Wiadomo też, że spotkał się on w barze „Kotłownia” z oskarżonymi i że między mężczyznami wywiązała się bójka. Dalsze ustalenia i wersje stron się różnią.

Właściciel pubu mówił dziś w sądzie, że przyjechał do lokalu feralnej nocy zaraz po tym, jak o awanturze powiadomił go telefonicznie barman. Mówił, że już od wejścia widział na podłodze ślady krwi. W lokalu, na podłodze, leżał półprzytomny mężczyzna. Szef lokalu widział, że jest ranny, bo miał ślady krwi na odzieży. Podniósł lekko do góry jego ubranie i zobaczył kilka ran zadanych nożem. W czasie bójki, co potwierdza materiał dowodowy, używano metalowego kastetu. Właściciel „Kotłowni” potwierdził, że widział kastet albo na podłodze, przy poszkodowanym, albo pokazał mu go barman.

Najciekawszym wątkiem dzisiejszej rozprawy okazał się krótki „występ” Karoliny B., świadka, który dzwonił około miesiąca po zdarzeniu na policję z informacją o sprawcy zabójstwa.

Dwudziestoparolatka jest kuzynką Moniki M., która towarzyszyła Michałowi Z. i Mateuszowi K. w czasie wyjazdu do Karpacza. Monika opowiedziała kuzynce, a ta także swojemu bratu, o poszukiwanych przez policję sprawcach zabójstwa w Karpaczu, których portrety pamięciowe przypominają jej znajomych. Miała powiedzieć, że jeden z nich to Michał Z.

Karolina i jej kuzynka oglądały także telewizyjny program kryminalny „997”, w którym pokazano portrety pamięciowe sprawców. Dziewczyny zadzwoniły na policję. Na numer do jeleniogórskiej komendy dzwonił też Marcin, brat Karoliny. Chłopak przyznał dziś przed sądem, że po informacji od siostry, znalazł na portalu „Nasza-Klasa” profile dwu poszukiwanych przez policję. Miały tam też być zdjęcia z sylwestrowego wyjazdu do Karpacza.

Obrońca Mateusza K. dociekał, dlaczego Karolina B. napisała list do sądu, w którym wyznała, że boi się o swoje życie. Dziewczyna powiedziała, że telefon na policję był impulsem, ale teraz żałuje, że się w to wpakowała. Jednak na pytanie o konkretne powody obaw o swoje życie, dziewczyna odpowiedziała, że ogólnie stresuje ją cała ta sprawa.

Adwokat Marcin Karp dopytywał też, czy z dziewczyną kontaktował się ktoś po tym, gdy już dzwoniła na policję i nakłaniał do zmiany zeznań. Dziewczyna zaprzeczyła. W tym miejscu sąd stwierdził, że nawet gdyby założyć, że rodzice Michała Z. próbowali kontaktować się ze świadkiem i namawiać dziewczynę do wycofania zeznań, to dla okoliczności niniejszej sprawy nie ma to znaczenia. Ale obrońca Mateusza K. przywołał policyjną notatkę służbową, w której – jak stwierdził – jest wiele szczegółów, które być może przypomną świadkowi pewne okoliczności. Sąd jednak tej notatki nie mógł odczytać, bo zeznań świadka nie można w ten sposób zastąpić. Trudno powiedzieć, czy ten dowód oraz przesłuchanie policjanta sporządzającego notatkę będzie głębiej analizowane przez sąd.

Czytaj też: KUMPEL POGRĄŻA KUMPLA


Świadek boi się o życie
Świadek boi się o życie