Aresztowany Leszek G. pozostaje prezesem (aktualizacja)

Do głosowania w sprawie odwółania Leszka G. w ogóle nie doszło. Przeciwko temu opowiedziało się 24 delegatów, za było 20, a dwóch się wstrzymało.

- To jest normalny skandal! - powiedział nam Marian Zagórny, członek Powiatowej Izby Rolniczej w Jeleniej Górze, który w zgromadzeniu uczestniczył jako obserwator bez prawa głosu. - Teraz Leszek G. będzie co miesiąc pobierał po około 10 tys zł! Postanowiliśmy w gronie kilku osób wynająć prawnika i doprowadzić do tego, żeby potem wszystkie te osoby, które były rzeciwne odwołaniu aresztowanego G., musiały oddać pieniądze, jakie teraz weźmie.

Większość delegatów do DIR to ludzie związani z PSL. To partia, którą w wyborach do Parlamentu Europejskiego reprezentował Leszek G. Zdaniem jej przedstawicieli, skoro na Leszku G. nie ciąży prawomocny wyrok sądowy, nie ma podstaw, by go odwoływać. Jak już kiedyś pisaliśmy, sam Leszek G. zrzekł się fotela prezesa. Decyzja należy jednak do delegatów, a nie do niego.

Przypomnijmy: Leszek G. to obszarnik z powiatu lubańskiego, w przeszłości związany m. in z SLD. Od początku istnienia izb rolniczych zaangażowany w ich działalność. W wyborach do Sejmu i europarlamentu przegrywał. Według prokuratury miał wskazywać osoby, które dostawały pieniądze w ramach unijnego programu „Mój szef to ja!!!”