To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Artur Z. niewinny, ale prokuratura apeluje

Artur Z. niewinny, ale prokuratura apeluje

Uniewinnienie od części zarzutów i umorzenie postępowania w zakresie pozostałych ze względu na znikomą szkodliwość społeczną – takim orzeczeniem sądu pierwszej instancji zakończył się proces byłego burmistrza Kamiennej Góry Artura Z. i jego żony, którzy odpowiadali za posługiwanie się lipnymi zwolnieniami lekarskimi. Prokuratura złożyła jednak apelację od tego wyroku i sprawa czeka na rozpoznanie w sądzie drugiej instancji.

Państwu Z. na ławie oskarżonych towarzyszyli znajomi - małżeństwo Renata i Jarosław J. Pani doktor stanęła przed sądem z zarzutami poświadczenia nieprawdy w zwolnieniach lekarskich wystawianych Mirelli Z., a jej mąż – pod zarzutem nakłaniania żony do wypisania lipnych zwolnień.

Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Artur Z. i jego żona odmówili składania wyjaśnień.

Wiosną 2006 roku, kiedy atmosfera w kamiennogórskim ratuszu robiła się coraz bardziej gorąca i wizja niechlubnego końca rządów Artura Z. była coraz bliższa za sprawą sprawy karnej za jazdę po pijanemu, sekretarka szefa miasta rozchorowała się. Była na zwolnieniach lekarskich od 18 marca do 9 czerwca.

W tym czasie policjanci sekcji do walki z korupcją wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu prowadzili operacyjne działania związane z podejrzeniem nieprawidłowości przy organizowaniu i przeprowadzaniu przetargów i zamówień publicznych przez kamiennogórski urząd miasta. Detektywi podsłuchiwali telefoniczne rozmowy burmistrza. Zebrany materiał w tej sprawie był przesłanką do wszczęcia śledztwa, ale dał też podstawy do podejrzeń, że zwolnienia chorobowe sekretarki burmistrza były wystawione na życzenie. Wątek „lewych” zwolnień został wyłączony więc do odrębnego postępowania.

Jeleniogórska Prokuratura Okręgowa cały czas prowadzi wspomniane śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy organizowaniu przetargów, decyzji administracyjnych w sprawie umarzania podatków i innych działań burmistrza w urzędzie miasta w Kamiennej Górze w latach 2004-2006.

Wśród odtajnionych podsłuchów Artura Z. są i zapisy rozmów z jakimiś mężczyznami, w których jest mowa o sprawach przetargów, o kłopotach burmistrza, o tajemniczym J., który zniknął i nie ma z nim kontaktu, a także o tym, że burmistrz pożyczył sobie pokaźną sumę z miejskiej kasy i musi ją pilnie oddać.

- Czynności w tej sprawie uzależnione były od opinii biegłego z zakresu rachunkowości, który nie wywiązał się z zadania. Zaszła konieczność powołania drugiego biegłego, którzy przygotował nam opinię. Będziemy chcieli jeszcze doprecyzowania pewnych wątków i od tego uzależnione są dalsze czynności w sprawie – mówi nam prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.

Wspomniane wcześniej podsłuchy, które jako materiał operacyjny były przyczynkiem do wszczęcia śledztwa dotyczącego załatwienia zwolnień lekarskich przez Artura Z., w tym postępowaniu nie będą mogły być wykorzystane, bo zmieniły się przepisy w tym względzie.

Artur Z. pracuje jako wykładowca w Dolnośląskiej Wyższej Szkole Służb Publicznych „Asesor” we Wrocławiu. Rektor uczelni mówiła nam, że jest on świetnym dydaktykiem, lubianym przez studentów, doskonale prowadzącym warsztaty z dziedziny samorządowej.

- Ale o tym, że był karany i oskarżonym w innej sprawie nie wiedziałam. Nie miałam takiej informacji z sądu, sam pan Z. też mi nie mówił. Co do jego kwalifikacji i oceny pracy – nie mam najmniejszych zastrzeżeń, ale w naszej uczelni względy etyczne są nie mniej ważne – mówiła w kwietniu tego roku prof. Ludmiła Dziewięcka-Bokun, rektor DWSSP „Asesor”.

Komentarze (2)

..NIE ma niewinnych MEZCZYZN ..sa tylko NIEprzesluchani !

.dla przypomnienia: - "Niewinnosc mezczyzny zwie sie honorem,honor kobiety zwie sie niewinnoscia.Problem mezczyzn
polega na tym,ze ciagle myla pierwsze
z drugim"