To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Barman wiedział, nie powiedział

Barman wiedział, nie powiedział

W czasie bójki trzech mężczyzn, która zakończyła się tragicznie, w barze „Kotłownia” w Karpaczu był mężczyzna, o którym barman – świadek zajścia, nie powiedział policji. Barman przyznał przed sądem, że chciał kryć kolegę, który miał problemy z policją i handlował narkotykami.

W kolejnym dniu procesu dwójki młodych mężczyzn - Mateusza K. i Michała Z., w sprawie zabójstwa Adriana Czerskiego na początku stycznia w Karpaczu, zeznawali świadkowie. Obrońcy oskarżonych najwięcej pytań mieli do barmana, który feralnej nocy widział bójkę.

Mateusz i Michał przyjechali do Karpacza na Sylwestra. Dwa dni później poszli do pubu „Kotłownia”. Mieli się tam spotkać z dziewczynami poznanymi w czasie sylwestrowej nocy.

Po pewnym czasie do pubu miał wejść jakiś obcy mężczyzna. Z relacji oskarżonych wynikało, że mężczyzna ten miał dziwną mimikę twarzy, wywracał oczami, wyglądał jak naćpany, był agresywny i szukał zaczepki. Gdy Mateusz natknął się na niego wychodząc z toalety, doszło między nimi do sprzeczki, a po chwili nieznajomy rzucił się na Mateusza uderzając go czymś metalowym w głowę. Michał

W relacji barmana obrońcy oskarżonych wypunktowali sprzeczności – raz mówił, że bójkę zaczął „ten nażelowany” (Michał), innym razem, że „ten łysy” (Mateusz). W innym miejscu twierdził, że ten, który przyszedł do baru (Adrian), wyglądał jak naćpany, a potem – że jak pijany.

W czasie szamotaniny, w barze był też kolega barmana – Tomasz C., który siedział przy maszynie do gry. Gdy trójka bijących się mężczyzn wyszła z lokalu, barman słyszał zza drzwi jakieś odgłosy, krzyki. Przyznał, że być może, gdy sprzątał stoliki, mógł nie widzieć, czy Tomasz C. także wychodzi z baru. Ale barman wiedział, że Tomasz C. nosi ze sobą saszetkę, w której ma śrubokręt, pilnik, scyzoryk i inne przedmioty.

Po kilku chwilach od wyjścia trójki bijących się z baru, wrócił do lokalu Adrian i przewrócił się na podłogę. Barman przyznał, że wyjął mężczyźnie z ręki kastet i wrzucił go do zlewu. Gdy przyjechał właściciel lokalu, barman dał mu ten przedmiot. Mówił, że nie wie dlaczego tak zrobił, ale na pewno nie chciał nic ukryć.
Adrian zmarł ugodzony nożem.

Barman przypomniał sobie też, że do baru wszedł jakiś nieznajomy mężczyzna i być może to on mówił, że tamci dwaj uciekli przez park.

Gdy świadek i obrońcy oskarżonego przytaczając relacje swoich klientów mówili o dziwnej mimice Adriana, gdy ten przyszedł do baru, o jego dziwnych oczach, zaprotestował ojciec ofiary. Jego zdaniem, syn nigdy nie zażywał narkotyków, był zawodowym kierowcą, przechodził badania psychotechniczne, które nigdy nie wykazały żadnych nerwowych tików. „Mógł być tego dnia pod wpływem alkoholu, ale na pewno nie narkotyków”.

Opis zdarzenia przedstawiony sądowi przez oskarżonych różni się i to zasadniczo. Michał twierdzi, że po bójce uciekł z kolegą z baru w obawie, że „ich tam zabiją”. Tymczasem Mateusz twierdzi, że gdy uciekali z lokalu, Michał miał krzyknąć do niego, żeby „spierdalali, bo tamtego dźgnąłem nożem”. W przyszłym tygodniu przed sądem zeznawać będą kolejni świadkowie.

CZYTAJ TEŻ: Kumpel pogrąża kumpla

Komentarze (6)

( :angry: )

~Barman .. to najgorsza szelma ! ~Taki ..to wszystko zrobi dla pieniędzy i nawet ..się
sprzeda ! :s

Piipi to największa zdzira, wszystko zrobi,żeby pisać tu bzdety.

Dla porządku należałoby całe to towarzystwo zamknąć w tej kotłowni a przez komin wrzucić parę granatów.

kotlownia jest juz zamknieta wiec nie ma co zamykac.nie wszyscy co przychodzili do kotlowni to rozrabiaki, przychodzili tez tacy zeby wypic piwo i pograc na automatach.

wie ktoś jak dalej toczy sie sprawa?

Nic nie wiadomo dalej, z dobrego zródła wiem ze MK naprawde sypie MZ, i ze kolejna rozprawa 17 grudnia..