Bestialski mord w mieszkaniu

Do zdarzenia doszło w piątek około godz. 16. Nastolatek włamał się do domu , w którym samotnie mieszkał 55-letni Józef M. Plądrował mieszkanie, w pewnym momencie jednak gospodarz zorientował się, co się dzieje. Chłopak wpadł.

– Doszło do szarpaniny. W pewnym momencie złodziej sięgnął po twardy przedmiot i uderzył swoją ofiarę w głowę – mówi nadkomisarz Edyta Bagrowiska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. – Poszkodowany zmarł na miejscu.

Chłopak po tym dokończył plądrowanie mieszkania. Zabrał m.in. laptopa, aparat fotograficzny i telefon komórkowy.

Policję o przestępstwie zawiadomił brat ofiary. Funkcjonariusze wytypowali potencjalnego sprawcę. Znaleźli chłopaka kilka godzin później. Jak się okazuje, 18-letni Mateusz C., mieszkający około 300 metrów od ofiary napadu, ma już złą sławę w okolicy, jest też znany policji.

- Szkoda naszego sąsiada, dobry był człowiek, uczynny. Ale tego chłopaka też mi w sumie szkoda. On pochodzi z biednej rodziny. Kiedyś policjanci mówili, gdy złapali go po kolejnej kradzieży, że ma juz gruba kartotekę, ale kradnie, bo rodzice są biedni. Na pewno pójdzie do więzienia, a tam to już zmarnieje całkiem - mówi nam sąsiadka zmarłego mężczyzny. - Kiedyś okradł też dom moich rodziców.

Mieszkający nieopodal dwudziestoparolatek mówi, że znał Mateusza. Zresztą wszyscy we wsi wiedzieli, co z niego za ziółko.

- Kiedyś ukradł też ze stadionu taką mosiężną tabliczkę pamiątkową. Chyba po to żeby sprzedać na złomie i mieć parę groszy - dodaje młody mężczyzna.

Rodzinny dom Mateusza to poniemiecki budynek mieszkalno-gospodarczy, na końcu jednej z bocznych dróg w Starej Kamienicy. Chałupa jest w fatalnym stanie, obejście byle jakie. Widać, że bieda aż piszczy. Pytam o rodziców Chłopaka, ale mężczyzna po czterdziestce z wąsem mówi, że gdzieś poszli. Sam przedstawia się jako wujek. Nie wygląda na trzeźwego.

- Ja tam z chłopakiem takich bliższych stosunków nie utrzymywałem. O, tyle, co cześć - cześć. Ja zo jego sprawach z nim nie rozmawiałem - dodaje i mówi, że rodzice Mateusza poszli pewnie do babki, bo tam kilka dni temu zmarł dziadek.

Pogrzeb ma być w poniedziałek. Klepsydra wisi na drzewie przy stanicy OSP, przed kościołem. Znajduję dom dziadków chłopaka. Zza budynku wychodzi jakiś mężczyzna. Nie chce rozmawiać. Pytam, czy to on jest ojcem chłopaka.
- Spierdalaj pan, my tu mamy swój pogrzeb - rzucił odwracając się na pięcie.