To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Gorzka odsłona bitwy o pociągi

Gorzka odsłona bitwy o pociągi

Tym razem do akcji wkracza posłanka PiS-u Marzena Machałek wraz z samorządowcami, obrońcami kolei i mieszkańcami. - Nie można dopuścić do likwidacji połączenia ze stolicą – mówi. Skierowała w tej prawie list do premiera Donalda Tuska. My pytamy – co zrobiło dla tych połączeń Intercity?

- Zwracamy się do Pana Premiera z apelem o osobiste zaangażowanie na rzecz obrony sieci kolejowych w regionie jeleniogórskim – to fragment pisma. - Podkreślamy, że stan techniczny linii kolejowych jest katastrofalny i ulega ciągłej degradacji, konieczne jest zatem zapewnienie w budżecie państwa środków na modernizację infrastruktury kolejowej.

To w związku z zapowiedzią likwidacji pociągu Karkonosze, będącym ostatnim bezpośrednim połączeniem Jeleniej Góry z Warszawą. Ale nie tylko, koleje zlikwidowały inne kursy, m.in. ten z Jeleniej Góry do Zgorzelca (ten pociąg akurat należy do Przewozów Regionalnych), planowane jest skrócenie biegu trasy z Poznania do Szklarskiej Poręby i z Poznania do Kudowy Zdrój. Pociągi te miałyby kończyć bieg odpowiednio w Jeleniej Górze i Kłodzku.

Plany te dziwią tym bardziej, że linie są reklamowane z pieniędzy nie przewoźników a 17 lokalnych samorządów, które drukują foldery reklamowe.
Jak mówi posłanka, planowane spowodowane są m.in. zmniejszeniem dotacji Ministerstwa Infrastruktury dla Intercity. Spółka tłumaczy, że musi ograniczać koszty.
W spotkaniu uczestniczyli samorządowcy, m.in. zastępca burmistrza Piechowic Krzysztof Raczek i szef klubu radnych PiS Ireneusz Łojek.

Był też Grzegorz Oleś, przedstawiciel Komitetu Obrońców Dolnośląskich Linii Kolejowych. - Zbieramy podpisy w obronie wspomnianych połączeń, obecnie mamy ich już 1194 – mówi. - Prześlemy je także do premiera.
Obecny na spotkaniu przedstawiciel Intercity Krzysztof Ryfa powiedział, że bez dotacji rządu nic nie da się zrobić dla utrzymania tych linii.

Intercity prowadzi wygodną dla siebie grę. Szafuje rząd i samorządy wojewódzkie wykazem zamykanych, zawieszanych bądź likwidowanych linii. A co zrobiła sama spółka dla utrzymania tych linii, oprócz wysyłania żądań o zwiększenie dotacji z kasy państwowej? Czy była restrukturyzacja w firmie, czy wprowadzono plan oszczędnościowy? Zapytaliśmy o to przedstawiciela firmy Krzysztofa Ryfę na konferencji prasowej.

Niestety, na to pytanie nie potrafił odpowiedzieć. Powiedział tylko, że spółka monitoruje sytuację finansową i że spadł popyt na tych liniach. I jeszcze coś o jakimś otwarciu przez Intercity niekomu niepotrzebnego połączenia przez Legnicę, co skończyło się zresztą niewypałem.

Jest więc teraz tak, że rząd dotuje linie, samorządy za własne pieniądze je reklamują, a spółka nie robi nic i jeszcze narzeka, że za mało. Na obronie wspomnianych linii, a więc i pośrednio interesów spółki prawa handlowego, zależy bardziej politykom, samorządowcom, mieszkańcom, miłośnikom kolei i nie wiadomo komu jeszcze. To po co nam taka spółka...

Komentarze (4)

Jak za problem bierze się radny Łojek to sprawa staje się faktycznie gorzka.
To zwykły gawędziarz polityczny, który tylko dba o swoje koryto i jak pokazał Krus w Szklarskiej Porębie też bez sukcesów.

Wygląda to na kolejną nieudolną próbę ratowania (?) połączeń kolejowych w rejonie Jeleniej Góry. Tylko co wspólnego może mieć premier z zawieszaniem połączeń? Nic. A sposób, w jaki posłanka przystąpiła do akcji świadczy o braku podstawowej wiedzy w tej sprawie. Nie ma wątpliwości, że utrzymanie minimum połączeń pomiędzy stolicą a regionem oraz wewnątrz regionu jest wszystkim potrzebne. W jaki sposób przywrócić niezbędne pociągi, należące przecież do różnych przewoźników i finansowane z różnych budżetów - wystarczy zapytać fachowców z branży. Szkoda że pani posłanka na to nie wpadła, zanim zaczęła wykonywać całkowicie zbędne działania. Chyba, że chodzi tu wyłącznie o bicie piany i tzw. kapitał polityczny. Ale to już inna sprawa.

Doraźne akcje niczego nie zmienią. Poza bodajże dwoma krajami wszędzie w Europie dotuje się kolej, w Polsce – najmniej! I dlatego poza liniami łączącymi duże miasta reszta szlaków kolejowych jest skazana na stopniowy upadek. Dotacje na kolej – w % PKB: Polska - 0,08%, Niemcy - 0,29%, Czechy - 0,38%, Węgry - 0,48%, Hiszpania - 0,2%, Austria - 0,9% PKB, itd. W Polsce dotuje się za to święte krowy – górnictwo, KRUS, fałszywych rencistów –złodziei (na 1 tys. mieszkańców mamy 4 razy więcej rencistów niż w Niemczech)... chory kraj.

..Moja tesciowa jest SPRYTNA ..Ona wszedzie lata na MIOTLE !