To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Jelenia Góra: szok, łzy i niedowierzanie

Jelenia Góra: szok, łzy i niedowierzanie

Niewyobrażalna strata, tragedia – to najczęściej powtarzane słowa przez jeleniogórskich polityków po tragedii w Smoleńsku. Przyjaciele i współpracownicy Jerzego Szmajdzińskiego nie mogą uwierzyć w to, co się stało.

- Ta informacja jest jakby obok mnie – mówi Grażyna Malczuk, przewodnicząca SLD w regionie jeleniogórskim. - Nie wierzę, że coś takiego mogło się zdarzyć. Nie znam takiej sytuacji na świecie, żeby zginął przywódca kraju nie w wyniku zamachu, tylko katastrofy.
Dzisiaj szefowa lewicy złożyła kwiaty i znicz przy zdjęciu wicemarszałka, wystawionym przy jego biurze. - Rozmawiałam z Jurkiem dwa dni temu, nie dociera do mnie jeszcze, że on tam był – mówi G. Malczuk. - Rozmawialiśmy o jego przyjeździe tutaj, dopinaliśmy sprawę kandydata na prezydenta. Chodziło mi o taką koleżeńską poradę. W Jeleniej Górze miał się pojawić w następny poniedziałek.

- Dla mnie Jurek to taka osoba, z której zawsze brałam przykład, np. w kwestii podejścia do ludzi. To chyba jedyny polityk, którego znam, który miał swobodę rozmowy z każdym człowiekiem: z tym, który przyszedł do niego na zebranie, po poradę a i z tym, który poprosił go o przysłowiowe 5 złotych. To mi się w nim zawsze najbardziej podobało - mówi. - Dla nas na tym terenie to... nie no trudno nawet powiedzieć, że to niepowetowana strata. To strata, której nie da się w szybkim czasie zapełnić. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Jeśli chodzi o Jurka, to dla nas jest on osobą niezastąpioną. Cała reszta nas, działaczy lewicy, to ten trzeci garnitur. To dla mnie jest bardzo trudne.

Kiedy dowiedziała się o tragedii, panował jeszcze chaos informacyjny. Grażyna Malczuk słuchała informacji w mediach, ale sama nie dzwoniła do J. Szmajdzińskiego. - Nie odważyłam się – przyznaje.

W jeleniogórskim biurze poselskim Jerzego Szmajdzińskiego panuje grobowa atmosfera. Przed budynkiem stoi portret wicemarszałka. Ludzie przychodzą, składają kwiaty, zapalają znicze.

- Stała się straszna tragedia – mówi Walentyna Kalisz-Borowska, asystent poselski Jerzego Szmajdzińskiego. Pracuje z nim od 1 lutego 1992 roku. Rozmawialiśmy z nią w południe, mówiła załamanym głosem, prawie płacząc. Ale wciąż miała nadzieję, że to nieprawda. - Usłyszałam w radiu, że trzy osoby prawdopodobnie się uratowały. Wierzę, że wśród nich jest Jerzy Szmajdziński – powiedziała. Szybko jednak te informacje zostały zdementowane.

- Przychodzą do biura ludzie, dzwonią. Pytają, czy jest jakaś nadzieja. Nie wiem, co im powiedzieć. Wszystkie uczucia są teraz skierowane do całej rodziny – mówi.
W ratuszu prezydent Marek Obrębalski otworzył księgę żałobną, poświęconą pamięci ofiar katastrofy. - W obliczu narodowej tragedii, katastrofy rządowego samolotu na lotnisku w Smoleńsku, w której zginęli Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Pan Lech Kaczyński z małżonką i współpracownikami oraz najwyższymi przedstawicielami Władz Polski – pogrążamy się w bólu i smutku – to fragment jego wpisu.

- Zginęły osoby, wpływające każdego dnia w krwiobieg naszego kraju – komentuje prezydent. Oprócz Jerzego Szmajdzińskiego, posłanki Alensandry Natalli-Świat wymienił także ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. - Jest honorowym obywatelem Jeleniej Góry. Gościliśmy go niedawno, z wielkim szacunkiem wsłuchiwaliśmy się w jego refleksje. Był osobą, która zawsze miała serce wielkiego Polaka i która o Polsce myślała w każdej chwili – powiedział Marek Obrębalski.

W ratuszu gościł też były senator Tadeusz Lewandowski. On także złożył wpis do księgi. Znał osobiście prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Poznali się jeszcze w czasach Solidarności walczącej. O głowie państwa jak i o pierwszej damie wypowiada się jak najlepiej. - Znałem wiele zacnych osób, które zginęły w tej katastrofie – mówił ze smutkiem. - Dlatego tak trudno mi teraz o tym mówić.

Tadeusz Lewandowski chciał spotkać się z Lechem Kaczyńskim w sprawach związanych z Jelenią Górą. - Czekałem na moment, aż Lech Kaczyński zostanie oficjalnie kandydatem na prezydenta – mówi.

Dzisiaj byłemu senatorowi drżały ręce. - Kotłują się różne myśli, jest duży chaos w głowie po tej katastrofie - przyznał. - Ma ona niewiarygodne rozmiary. Jestem osobiście bardzo przygnieciony tym, co się stało.

Grażyna Malczuk przyznaje, że Jerzy Szmajdziński ostatnio był bardzo zapracowanym człowiekiem. Pochłonęła go kampania prezydencka. - Jeździł po całym kraju, chciał spotkać się z jak największą liczbą ludzi. Może chciał się spotkać ze wszystkimi. Już się nie spotka – kończy cichym głosem.

ZOBACZ ZDJĘCIA

Komentarze (6)

Wielka strata.Współczucia dla rodziny.Miał takie plany.......

[*]

:( :(

Pani Malczuk nie wie, co mowi....

26 lutego 2004 – w miejscowości Huskovici w Bośni i Hercegowinie zginął prezydent Macedonii Boris Trajkovski.

Macedończycy lecieli do Mostaru gdzie, miało dojść do zainicjowania macedońskich starań o przyjęcie do Wspólnoty Europejskiej.

Samolot prezydencki rozbił się przy słabej widoczności (mgła i deszcz) o wzgórze w pobliżu miejscowości Huskovici i Rotimlja 15 km na południowy wschód od Mostaru.

Akcję ratunkową utrudniało zaminowanie terenu katastrofy, pozostałość po wojnie serbsko-chorwackiej z lat 90. Z 9 osób będących na pokładzie nikt nie przeżył katastrofy.

30 lipca 2005 – w New Site w Południowym Sudanie ginie w wypadku śmigłowca pierwszy prezydent Południowego Sudanu John Garang de Mabior

6 kwietnia 1994 - w Kigali (Rwanda) śmierć ponieśli prezydent Rwandy Juvénal Habyarimana i prezydent Burundi Cyprien Ntaryamira. Powszechnie zakłada się, że samolot Falcon H50 wiozący prezydentów został zestrzelony przez bojowników Hutu. Do dziś osoby odpowiedzialne za ten wypadek nie zostały zidentyfikowane.

.

.

.

17 sierpnia 1988 – w Punjab w Pakistanie ginie prezydent Pakistanu Muhammad Zia-ul-Haq. Prezydent wraz z 31 współpasażerami wracali z prezentacji nowych czołgów, jakie US Army prezentowało władzom Pakistanu. Hercules 130, którym podróżowała delegacja zaraz po starcie runął na ziemię. Wg świadków samoalot najpierw eksplodował.

.

.

.

.

.

.

27 kwietnia 1969 – w Tocopaya w Boliwii śmiertelnemu wypadkowi ulega René Barrientos Ortuño, przywódca Boliwii. Helikopter z prezydentem na pokładzie zawadza o linie wysokiego napięcia.

13 kwietnia 1966 – w katastrofie śmigłowca w południowym Iraku ginie prezydent tego kraju Abdul Salam Arif

18 września 1961 – w Ndola w Zambii, zostaje zestrzelony samolot, na pokładzie którego znajdował się Dag Hammarskjöld – sekretarz generalny ONZ.

29 marca 1959 – ginie premier RPA Barthélemy Boganda. Boganda zginął w tajemniczej katastrofie lotniczej w drodze do Bangui. Za zamachem najprawdopodobniej stały francuskie służby specjalne gdyż w owym czasie RPA toczyło batalię o uniezależnienie od Francji.

17 marca 1957 – w Cebu na Filipinach w katastrofie samolotu Douglas C-47 śmierć wraz z 25 współpasażerami ponosi prezydent Filipin Ramon del Fierro Magsaysay

4 lipca 1943 – na Gibraltarze ginie w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach premier RP gen. Władysław Sikorski. Oficjalna wersja wydarzeń przedstawiona w raporcie brytyjskiej komisji badającej wypadek jeszcze w 1943 r., ustaliła jako przyczynę katastrofy zablokowanie steru wysokości, jednak nie potrafiła wyjaśnić, jak do awarii doszło. Do dziś jest to jedna z niewyjaśnionych zagadek II wojny światowej.

Polacy jak zwykle pepkiem swiata.
Pani Malczuk niech poczyta, niech sie doinformuje a pozniej gada.

Gina ludzie na calym swiecie, takze prezydenci (pani Malczuk nie wie, bo nic nie czyta).I plecie bzdety, a gazeta drukuje-typowo polskie zachowanie.

Nie jestesmy pepuszkiem swiata- Wpadlismy w histerie?

Ile można o tym pisać?
Dajcie już spokój!
W mojej rodzinie też były zgony i nikt mi nie pomógł!
Śmierć to śmierć i tyle!
W Jeleniej najwiecej stracila jedna osoba P. Walentyna, bo to byl jej pracodawca Szmajdziński - ale nie przejmuj się Wala! już Tobie napewno znajdą jakąś pracę. Ręka Rękę myje.