Krajobraz po bitwie czyli jak po sezonie wyglądają miejsca nad wodą

„Ostatnia” lub jak niektórzy ją nazywają „mała” żwirownia w Rakowicach przypomina wielki śmietnik, gdzie najróżniejsze odpadki mieszają się z piaskiem, a sterty śmieci wystają z krzaków. Chodząc po plaży należy uważać na porozbijane butelki i fragmenty szkła, a rozkładając ręcznik trudno znaleźć do tego miejsce, tak by nie natrafić na niedopałki. Nie są to tylko pozostałości po licznych imprezach oraz pobycie plażowiczów. Trafiają tutaj też śmieci z gospodarstw domowych, ludzie zwyczajnie je podrzucają! Zbiornik w Rakowicach jest już własnością gminy, ta wielokrotnie sprzątała tam nawet, ale to przypomina walkę z wiatrakami.

Niewiele lepiej jest na niezwykle popularnej „żwirowni” w Wojanowie k. Jeleniej Góry. Wypoczywający zostawili tam po sobie sterty śmieci. Terenem opiekuje się Polski Związek Wędkarski, który co roku sprząta go na swój koszt. Wędkarze próbowali wszystkich sposobów na to, by ludzie zostawiali tam porządek. Nie pomogły tablice informacyjne, na miejscu stał nawet kontener, ale i to nic nie dało. Tylko co bardziej kulturalni wyrzucali do niego śmieci. W tym roku także nie jest najlepiej: na „żwirowni” jest sporo śmieci pod drzewami, w trawie i przy samym brzegu zbiornika wodnego.

Teoretycznie w wymienionych miejscach nie wolno się kąpać, ale jest to praktycznie nie do upilnowania. I trudno się ludziom dziwić, że w upały ciągnie ich nad wodę. Łatwiej byłoby urządzić tam legalne kąpieliska, ale to z kolei w polskich realiach jest nie do zrobienia.

Jak tak dalej pójdzie, niedługo nikt nie będzie wypoczywał na dzikich kąpieliskach, albo – tak jak w Rakowicach – woda będzie tak zanieczyszczona, że tylko desperaci zdecydują się w niej wykąpać. Taka kąpiel może bowiem skończyć się wysypką.
A wystarczyłoby, żeby każdy posprzątał po sobie.