Lodowisko w Cieplicach? – niedobra lokalizacja

Byłem stałym bywalcem sztucznego lodowiska w Jeleniej Górze. Gdy pojawiło się przed kilku laty powitałem je z wielką radością. Pierwszy sezon w Parku Zdrojowym zaczynałem w świetnym nastroju, później było tylko gorzej. Końcówka fatalna. Gdy lodowisko przeniesiono na Zabobrze było przez cały sezon całkiem nieźle.

Teraz lodowisko ma wrócić ponownie do Parku Zdrojowego. Tak wyczytałem z „Nowin Jeleniogórskich”. Nie wiem, czy zdecyduję się skorzystać z tak usytuowanego lodowiska. A powody są następujące:

1.Odkryta tafla pod drzewami, to liście, nasiona i gałązki przymarznięte do tafli. Gdy najedzie się na nie łyżwą, to wywrotka bardzo prawdopodobna. Efekt wiadomy, znacznie wzrasta ryzyko kontuzji do złamań włącznie.

2.Ciasnota sprawia, że tafla jest bardzo blisko uczęszczanych przez przechodniów alejek, którzy nanoszą błoto i piasek. Nie można uniknąć zapiaszczenia tafli. Było to wyraźnie widoczne w pobliżu wejścia na taflę. Dwa lub trzy razy wystarczy wyjść na taflę, by łyżwy nadawały się tylko do ostrzenia, a jazda na łyżwach przypominała jazdę na butach.

Na Zabobrzu tafla dość skutecznie chroniona była od zapiaszczenia. Innych śmieci na tafli też nie było. Największym wrogim było słoneczko, ale w porze zimowej nie tak często świeci i krótko.

Niestety trzeba sobie jasno powiedzieć. Tafla lodowiska tak usytuowanego niczym się nie różni od tafli lodowej na stawku w Parku Norweskim. I to za jaką cenę!

Kupując lodowisko sezonowe koniecznym jest przykrycie lodowiska zadaszeniem. Dopiero lodowisko przykryte staje się prawdziwym lodowiskiem, odpornym na wiatr, deszcz, śnieg i słońce. Przy tym tafla jest czysta i łatwa w utrzymaniu. Słońce lub wiatr przy dodatniej temperaturze to ogromny wzrost kosztów mrożenia tafli. Nie znam skali tego zjawiska, ale podejrzewam, że kilka sezonów i koszty zadaszenia się zwrócą.

Jeżeli decydujemy się na kupno butów, to kupmy też szczotkę i pastę do tych butów. Wybierając się na salony Europy nie wystarczy mieć buty, muszą też być one czyste.

Janusz Kosiński