To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nie zrobię z Kolorowych Jeziorek drugiej Gubałówki

Nie zrobię z Kolorowych Jeziorek drugiej Gubałówki

Czy jeziorka w Wieściszowicach są zagrożone? A może to dla gminy szansa na rozwój turystyki? O tym rozmawiamy z Jerzym Nowakiem, dzierżawcą tego terenu.

Pogłębiono boisko przy Kolorowych Jeziorkach. Mieszkańcy obawiają się powodzi. Słusznie?
Jerzy Nowak: To jest jakiś absurd, to boisko było tutaj od zawsze. Kiedyś była tu kopalnia a boisko było płuczką, płukano w nim wyrobek. My poprawiliśmy jedynie zbocza, które osunęły się przez lata i pogłębiliśmy je nieznacznie. To nie ma żadnego wpływu na ulewy czy powodzie. Nic im nie grozi.

Chce pan zaprosić mieszkańców do współpracy?
Chciałbym zrobić stały program, by ta wioska była aktywnie zaangażowana w turystykę. Trzeba dać pomysł, zaczyn, by to ciasto urosło. Jeśli kolorowe jeziorka to produkt regionalny, np. kolorowe pierogi i kolorowa jajecznica. Chciałbym, by mieszkańcy mieli z tego korzyści materialne. By mogła powstać baza noclegowa i żywieniowa, której nie ma tutaj w pobliżu. Nie chodzi o to, by budować od razu hotel czy restaurację, to można mieć wszędzie. To nie załatwia sprawy, co innego taka wiejska zagroda, którą turysta może wspominać na kilka lat.

Nie obawia się pan oporu mieszkańców?
Myślę, że ludzie to zrozumieją. To nie jest opór wioski tylko opór kilku cwanych ludzi, którzy mają swoje interesy i dbają o nie. Jestem po rozmowie z ludźmi, którzy podpisali się pod protestem i część wprost mi mówi, że została zmuszona do podpisania się. Jest kilka osób, które chcą się zaangażować, stworzyć mini zoo. Są zainteresowani, by ten ruch turystyczny tutaj funkcjonował.

Czego mogą się spodziewać turyści po przyjeździe tutaj za jakiś czas?
Naszym pomysłem jest park dla dzieci. To powinno być tak, że jak dziecko tu przyjeżdża to ma 3 ubranka: jedno na pewno pobrudzi, drugie podrze a w trzecim wróci do domu. Byłem w podobnym parku w Niemczech i jestem zafascynowany. Dziecko może np. chodzić po drzewach, ale nie ma obawy, że z nich spadnie. Są odpowiednie siatki zabezpieczające. Może wchodzić do tunelu przez konar drzewa. Chcemy dać tym dzieciom tę radość, a dorośli w tym czasie mogłyby tutaj usiąść i odpocząć, wypić piwo.
Chcemy zbudować restaurację na ruinach kruszarni, utworzyć ścieżki dydaktyczne. Może powstanie coś na wzór Muzeum Dydaktyki w Krakowie, gdzie zwiedzający mogą robić doświadczenia z fizyki.

Czy to nie za duża ingerencja w naturę? Ludzie napisali skargę do Regionalnego Biura Ochrony Środowiska we Wrocławiu, zaniepokojony jest Rudawski Park Krajobrazowy.
Rozmawiałem z tymi ludźmi bo każdy był zaniepokojony. Też bym był, gdyby ktoś mi powiedział, że 120 koni będzie biegało po tym terenie. To oczywiście nieprawda, powinienem tych, którzy takie plotki rozgłaszają pociągnąć do odpowiedzialności. Jeśli sytuacja będzie się powtarzała, tak zrobię.

Nie ma pan sobie nic do zarzucenia? Dyrekcja Rudawskiego Parku Krajobrazowego stoi na stanowisku, że nie powinno się ruszać naturalnych form ziemnych.
Zgadzam się z tym, ale tutaj mamy nienaturalne formy ziemne, one są stworzone przez ludzi. Przecież tu są wyrobiska pokopalniane. Równie dobrze ktoś mógł mi zarzucić, że naruszyłem formę jeziorek, bo wywiozłem stamtąd 10 ciężarówek śmieci, które tam były. Te śmieci były tworem ludzkim, jak i jeziorka. Uważam, że jeśli tam są sztolnie, to powinno się je udrożnić, zabezpieczyć i udostępnić ludziom. Tak zamierzam zrobić. A co do samego parku, dyrektor jest na urlopie, jak wróci to usiądziemy i stworzymy sobie jakiś program ochrony. Nie chcę zdewastować tego terenu, wręcz odwrotnie – zdaję sobie sprawę, że jeżeli zrobię tutaj większą atrakcję, to te jeziorka będą zagrożone. Nie chcę tu robić Gubałówki 2. Będziemy musieli tak wszystko opracować, by ludzie dzielili się na grupy i żeby każdy szedł ścieżką, która go interesuje.

W grę wchodzą wielkie pieniądze. Na prośbę sołtysa ktoś wyliczył, że jednego weekendowego dnia zaparkowały tu 383 samochody, każdy zapłacił po 5 złotych za parking.
Nie wiem, co sądzić o tym sołtysie. On rozmawiając ze mną mówi, że nic do mnie nie ma i że go to nie interesuje. To jest działalność gospodarcza, wkładam tutaj pieniądze i nikogo nie powinno interesować, co ja z tymi pieniędzmi robię. A jeśli już ktoś jest bardzo ciekawy, to mówię, że np. te przychody z parkingu są automatycznie zużywane na poprawę zagospodarowania tego miejsca. One idą na sprzątanie, na poprawę infrastruktury, na reklamę. Myślę, że gdyby sołtys wiedział, że muszę wkładać tutaj cztero i pięciozerowe kwoty, to nie liczyłby tych samochodów. Szkoda, że nie policzył ile wyjechało stąd samochodów pełnych śmieci.

Komentarze (4)

Obawiam się, że biznes w wykonaniu pana Nowaka może jednak wygrać ze zdrowym rozsądkiem. Dopóki ludzie będą przyjeżdżać do Wieściszowic dla Kolorowych Jeziorek - wszystko będzie w porządku.
Jeśli jednak atrakcja bądź co bądź rezerwatu przyrody zostanie przesłonięta jakimś komercyjnym parkiem typu "małpi gaj", "paitball" czy inną rewelacją rodem z dzikiego zachodu, nie wróżę dobrze temu zakątkowi.
Magnesem przyciągającym turystów powinna być tutejsza przyroda, wzbogacona o wytwory pracy ludzkich rąk - czyli właśnie jeziorka w wyrobiskach, tajemnicze sztolnie i jaskinie.
A nie dziesiątki budek z zapiekankami i hot - dogami, w których będą posilać się dzieciaki, wymęczone uprzednio na podnoszących poziom adrenaliny (?) urządzeniach "gimnastycznych".

Kolorowe jeziorka mają szansę na rozwój, pod warunkiem, że będzie tam czysto. Byłem tam w ubiegłym roku - smród, bród i drożyzna na grillu (jak wszedzie w takich miejscach - kawa rozposzczalna 5 zł za łyżeczkę jakiegoś jakobsa, którego całe opakowanie można kupić za 25 zł. Na stacjach Orlenu dobrą kawę z dobrego ekspresu w dobrym kubku można kupić za 3,99).

Nie zrobię drugiej Gubałówki, ale zrobię tu Las Vegas

ZOSTAWCIE TO MIEJSCE ONO JEST TAKIE PIĘKNE