To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Niepełnosprawni – skazani na izolację

Upośledzona Aurelia siedząc w domu coraz bardziej zapomina o tym, czego nauczyła się w szkole.

Albo ktoś znajdzie pracę albo sam odejdzie z powodów zdrowotnych. Na te dwa cuda liczy mama 22-letniej Aurelii cierpiącej na umiarkowane upośledzenie umysłowe. Dlaczego? Bo tylko w ten sposób jej córka może znaleźć miejsce w jednym z dwóch Warsztatów Terapii Zajęciowej w Jeleniej Górze. Na ten cud czeka już czwarty rok.

Wiotkość mięśni, końsko-szpotawe stopy, zaburzona osobowość i najważniejsze umiarkowane upośledzenie umysłowe. To niepełnosprawności z jakimi od urodzenia boryka się Aurelia i jej jedyna opiekunka – mama. Mimo tylu przeciwności dziewczyna zdołała jednak ukończyć szkołę.

- W tzw. zawodówce życia przy ulicy Kruszwickiej nauczyła się sprzątania, trochę gotowania i tego jak wykonywać codzienne prace domowe – mówi Halina Wrotnowska, mama 22-latki.

- Córka świetnie się też odnajdywała w gronie swoich rówieśników. Towarzystwo zawsze jej sprzyjało – wspomina kobieta, która z chwilą opuszczenia przez córkę szkoły zaczęła dostrzegać, jak ta  staje się coraz bardziej powolna i apatyczna. - Kiedyś więcej mówiła. Teraz głównie powtarza moje słowa. Stała się mniej samodzielna i chętna do pracy. Na codzień Aurelia lubi czytać i słuchać muzyki, zwłaszcza Michaela Jacksona. Wyszukuje sobie w internecie życiorysy piosenkarzy i z uwagą je ogląda. Niby nic nadzwyczajnego, ale dla młodej dziewczyny to całe życie.

- Lubię komputery. Chciałabym być informatykiem. Mieć jakieś zajęcie – mówi niewyraźnie, ale zdecydowanie Aurelia. To jej jedyne jak na razie marzenie. Na jego spełnienie czeka już  czwarty rok.

- Myślałam, że po skończeniu zawodówki córka automatycznie przejdzie na warsztaty terapii zajęciowej – mówi pani Halina. Niestety, kiedy przyszła zapisać Aurelię na zajęcia przy ulicy Waryńskiego przeżyła szok. Miejsce i owszem było dla córki, ale na liście rezerwowej. Placówka dysponuje tylko 40 miejscami, które latami zajmują osoby z upośledzeniem umysłowym. W kilku pracowniach (gospodarstwa domowego, ogrodniczej, stolarskiej, ceramicznej, krawieckiej, poligraficzno-multimedialnej, introligatorskiej i plastycznej) uczą się samodzielności, większej otwartości na świat i ludzi, zaczynają wierzyć w swoje siły i doceniać kompetencje. Dzięki rehabilitacji ruchowej, terapii psychologicznej i muzykoterapii część uczestników nabywa odwagi do wychodzenia z inicjatywą. Niektórzy na tyle dużej, że znajdują nawet pracę i zwalniają miejsce dla kolejnych.

- Jednym udaje się to w rok, a inni muszą czekać latami – wyjaśnia Anna Sobala z Warsztatów Terapii Zajęciowej, na które chciałby uczęszczać Aurelia. - Trudno przewidzieć, kiedy to nastąpi. Być może już jutro, albo dopiero za kilka lat. Nie potrafię tego powiedzieć. W ciągu roku placówkę opuszcza średnio kilka osób - dodaje kobieta.

Póki co Aurelia jest już szósta na liście oczekujących. Podobnych do niej jest jakaś dziesiątka. Ale Anna Sobala z WTZ zwraca również uwagę na błędy jakie popełniają rodzice osób niepełnosprawnych. Wielu z nich zbyt późno składa do nich dokumenty, mimo że placówka co roku przypomina o dniach otwartych w każdej z jeleniogórskich placówek specjalnych.

- Dużo łatwiej byłoby dla nich, gdyby zgłaszali się do nas jeszcze w trakcie nauki swoich dzieci. Wtedy uniknęlibyśmy procesu cofania się takiej osoby w domu i naturalnego zmęczenia rodzica całodniową opieką nad nim – tłumaczy pracownica WTZ.

Nieco lepsza sytuacja z miejscami panuje w drugim i ostatnim tego typu ośrodku w mieście przy ulicy Kiepury 44. Tu także osoby niepełnosprawne biorą udział w zajęciach z rękodzielnictwa, informatyki, krawiectwa czy plastyki. Z orzeczonym stopniem niepełnosprawności i skierowaniem trafiają nawet w wieku 16 lat.

- Spędzają u nas średnio po pięć, sześć, a nawet siedem lat. Przechodzą z pracowni do pracowni – opowiada Grażyna Kozłowska, zastępczyni kierownika.

Sześćdziesiąt miejsc na ponad 80-tysięczne miasto to stanowczo za mało. By dojść do tego prostego wniosku, wystarczy sprawdzić ile wynosi liczba dzieci, które na co dzień uczą się z jeleniogórskim Zespole Szkół i Placówek Specjalnych. Jest ich około 300. Potrzebę stworzenia kolejnych warsztatów najlepiej rozumieją rodzice takich osób. To dzięki nim także powstały WTZ przy ulicy Waryńskiego. To z ich inicjatywy toczą się także rozmowy na temat stworzenia pierwszego w Jeleniej Górze domu pomocy społecznej dla niepełnosprawnych osób. Niestety ta faza trwa już od kilu lat. Brakuje lokalu, no i jak zwykle przy tego rodzaju inwestycjach pieniędzy.

Na szczęście zapotrzebowanie na domy dziennego pobytu osób niepełnosprawnych dostrzega również miasto. Niestety na tych spostrzeżeniach ich pomoc póki co się jednak kończy. W trakcie ostatniego Forum Osób Niepełnosprawnych dyskutowano nad pomysłem stworzenia środowiskowego domu samopomocy, w którym pod opieką wykwalifikowanych pielęgniarzy mogłyby zamieszkać upośledzone osoby. Była mowa o budynku przy ulicy Kilińskiego albo dawnego sanatorium „Małgosia”, ale koszty ich przygotowania do tego celu okazały się zbyt wysokie jak na możliwości budżetu naszego miasta. Niedługo mają za to powstać WTZ w Kowarach. Do tej pory nie było tam podobnego miejsca.

Komentarze (3)

WSTYD I JESZCZE RAZ WSTYD !!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŻEBY NIEPEŁNOSPRAWNI LUDZIE BYLI SKAZANI NA IZOLACJĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tak często słyszymy opinie, że coś zmieniamy, podwyższamy, aby spełnić wymogi Unii Europejskiej,
natomiast w zakresie realnej pomocy osobom niepełnosprawnym :cisza, niech siedzą niepełnosprawni w domu,bo to z nimi tylko kłopot....
ale Pan prezydent podpisał Konwencję Osób Niepełnosprawnych, po co, jak z tego NIC nie wynika ???????

Podejście rządzących do niepełnosprawnych jest makabryczne - SLD, PiS, PO - kolejne rządy palcem nie tknęły, żeby ułatwić takim ludziom życie.
Znieczulica, korupcja i pd do władzy. Gdybym odziedziczył ze 200 mln dolarów, to założyłbym partię osób niepełnosprawnych, która być może weszła by do sejmu i coś spróbowała ze złodziejami ugrać. A tak to jesteśmy w UE, XXI wiek, a syf kur-wa jak za króla ćwieczka...