To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nietypowe objawy, diagnoza wystarczająca

 Nietypowe objawy, diagnoza wystarczająca

Pod zarzutem nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia pacjenta, odpowiadała przed jeleniogórskim sądem czwórka lekarzy – z przychodni w Cieplicach, z pogotowia ratunkowego oraz ze szpitala. Dziś prawomocnie zostali uniewinnieni.

Tadeusz I. zmarł pod koniec 2002 roku z powodu obustronnego zapalenia płuc. Zdaniem oskarżenia, medycy popełnili błąd w sztuce lekarskiej, jakim był błąd diagnostyczny, bo nie rozpoznali u pacjenta tej choroby. Biegli stwierdzili, że nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, czy zastosowanie właściwego leczenia, uchroniłoby z pewnością pacjenta od śmierci, ale nie można tego wykluczyć.

Według rodziny zmarłego, w ostatnich dniach przed śmiercią, Tadeusz I. słabł z dnia na dzień. Chodził kilkukrotnie do lekarza. Chciał od lekarza skierowanie do szpitala. Doktor mu je dał, ale powiedział, że nie wie czy go przyjmą. Z przychodni do domu mężczyźnie pomogła wrócić matka, bo sam nie miał siły. Wezwała pogotowie, które odwiozło go do szpitala.

Ktoś z rodziny odwiózł mężczyznę do domu, ale po południu matka znowu zadzwoniła na pogotowie, bo syn dostał wysypki. Lekarz pogotowia podał zastrzyk odczuleniowy i pojechał. Następnego dnia rano matka znalazła Tadeusza I. martwego przy swoim łóżku.

Lekarz rodzinny z przychodni w Cieplicach, który skierował Tadeusza I. do szpitala, twierdził, że pacjent nie uskarżał się na żadne dolegliwości związane z dusznością, trudnościami w oddychaniu czy bólem w klatce piersiowej. Lekarz pogotowia zaś stwierdził, że z karty wyjazdu wynika, że zrobił pacjentowi badanie osłuchowe i nie stwierdził żadnej patologii. Dlatego wynik sekcji zwłok był dla niego wielką zagadką, tym bardziej, że jemu pacjent także nie zgłaszał dolegliwości układu oddechowego. O bardzo zaawansowanym zapaleniu płuc pacjenta nie wiedziała też lekarka, która badała Tadeusza I. na izbie przyjęć.

Drugi zespół biegłych oceniający postępowanie lekarzy uznał, że u tego pacjenta zapalenie płuc miało bardzo nietypowy przebieg, a postępowanie lekarza w przychodni wobec niego było co najmniej wystarczające.

Zdaniem sądu, nie można było zatem działaniom lekarzy przypisać zarzutu przestępstwa.
- Tym bardziej, że pacjent przez kilka tygodni wcześniej leczył się na inne schorzenie i przyjmowane przez niego leki mogły zaciemnić obraz nowego schorzenia. Dzień przed zgonem był przecież w szpitalu, choć na oddziale neurologii, ale miał wykonane EKG, był badany osłuchowo, więc trudno mówić, że pacjent był pozostawiony sam sobie – uzasadniał orzeczenie sędzia Andrzej Wieja.

Proces w tej sprawie trwał ponad cztery lata.

Komentarze (2)

Badali,badali a pacjent zszedł - jakżę aktualny obraz służby zdrowia.