To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Otarli się o śmierć

Otarli się o śmierć

Wysokogórska wyprawa na ośmiotysięcznik Nanga Parbat w Himalajach, w której uczestniczył jeleniogórzanin Rafał Fronia zakończyła się sukcesem. Szczyt został zdobyty. Wspinaczka miała jednak dramatyczne momenty. Rafał Fronia wraz z kolegami z zespołu podczas walki z górą omal nie stracili życia. Dwóch himalaistów przeżyło śmiertelnie niebezpieczną sytuację najprawdopodobniej tylko dzięki ogromnemu szczęściu i przytomności trzeciego z członków zespołu. Zginąć mogła cała trójka. Bohaterowie wydarzeń przeżyli kilkanaście godzin grozy. Tak naprawdę dopiero, gdy wrócili do obozu zrozumieli, co się stało i że ich życie wisiało na włosku.

Dramatyczne wydarzenia rozgrywały się przed miesiącem, około dwóch tygodnie przed pierwszym atakiem szczytowym. Uczestnicy wyprawy opowiadają o nich teraz, ponieważ pierwsza ich grupa dopiero na początku lipca wróciła do Polski.

Podczas zakładania drugiego obozu na wysokości około 6100 merów panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne. Kierownik wyprawy Artur Hajzer pracował na ścianie z dwójką jeleniogórskich himalaistów – Rafałem Fronią i Robertem Kaźmierskim (mieszkańcem Mniszkowa). Już samo dojście obozu pierwszego na wys. 4800 metrów do obozu drugiego położonego 1300 metrów wyżej zajęło im dwa razy więcej czasu niż wcześniej planowano, czyli 16 zamiast około 8 godzin godzin! Potwornie zmęczeni i odwodnieni. Ustawili namiot na przygotowanej platformie. Zaczęła się burza, więc schowali się w trójkę w niewielkim dwuosobowym namiociku, zamknęli go szczelnie i zaczęli gotować wodę. Na tej wysokości i w takich warunkach to nie jest operacja szczególnie łatwa. Sytuacja wydała się być pod kontrolą.

Po około dwóch godzinach płomienie za palniku zaczęły gasnąć. Pojawiły się też problemy z odpaleniem zapalniczki. Po półgodzinym próbowaniu ponownego zapalenia ognia Robert Kaźmierski zasnął, a z Arturem Hajzerem i Rafałem Fronią zaczęło się dziać coś dziwnego. Obaj, najprawdopodobniej na skutek niedotlenienia stracili przytomność. Na tej wysokości, czyli już w tzw. strefie śmierci w rozrzedzonym powietrzu brakuje tlenu potrzebnego do normalnego funkcjonowania organizmu.

Więcej na temat niebezepiecznej wyprawy na Nanga Parbat, a także obszerny wywiad z Rafałem Fronią znajdą Państwo w najświeższym numerze tygodnika "Nowiny Jeleniogórskie".

Komentarze (6)

A nie lepiej i co najważniejsze bezpieczniej byłoby te pieniądze z wycieczki w Himalaje przeznaczyć na dom dziecka lub obiady dla najuboższych dzieci w jednej z Jeleniogórskich szkół? Nie, bo lepiej się lansować i potem chwalić się gdzie się to nie było w CV by znaleźć lepszą posadkę.

Co cię obchodzi jak ktoś wydaje swoje pieniądze :angry:
Brawo panie Rafale,gratuluję odwagi :lol:

Czy Ty, TZW Obywatelu uważasz, że dzieci w domu dziecka głodują? Zastanów się na jaki temat zabierasz głos. Najuboższe dzieci również nie zostają bez obiadu, a zaznaczyć trzeba, że w pierwszej kolejności jest to obowiązek rodziców, a nie nas wszystkich. Co do wyprawy to super, że ludzie mają pasje i potrafią je realizować. Ty chyba nie wiesz co to znaczy, a szkoda. Nikt nie wyciąga ręki po pieniądze na wyprawę więc co Ci do tego? Może zastanów się co zrobić aby większości daromozjadów, którzy żyją z pracy innych chciało się chcieć. Życzę celu w życiu i dbania o swoje i cudze dzieci tak jak sugerujesz innym. Panie Rafale, wiem, że cegła może spaść na głowę i w drewnianym kościele, więc życzę powodzenia w zimowej wyprawie.

To co napisałem to była metafora jedynie tego że są szczytniejsze cele niż drogie ryzykowne wyprawy na które stać jedynie dość zamożnych ludzi. Czy wy nie widzicie że tacy ludzie szastają pieniędzmi na takie wyprawy zarobionymi przez wykorzystywanie ludzi po 12 godzin dziennie za 1200zł miesięcznie lub żerujących na ich naiwności w postaci superkicior lokat albo superkicior kart płatniczych Np. Providenta?

Podaj wszystkich "wyzyskiwaczy" do sądu; może Ci ulży?

Obywatel to pewnie 50-letni kawaler obrazony na swiat ze mu nie wyszło i ze nie ma pieniedzy, ktory przez cale swoje zycie bał sie nawet zrobić prawko (bo jazda samochodem tez jest ryzykowna). Teraz poucza innych co maja robic ze swoimi pieniedzmi. Obywatelu ja bym proponowal tobie oddac te pieniadze zamiast je przeznaczyc na wycieczke. Moze byc?