To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Późno przyjechali, ręce wykręcali

Późno przyjechali, ręce wykręcali

- Policjanci nie dość, że przyjechali na interwencję bardzo późno, to na dodatek zachowali się nieodpowiednio. Gdy powiedziałam, że rezygnuję z interwencji, bo niczego już się teraz nie załatwi, to policjant chwycił mnie za rękę i nie pozwolił wyjść – opowiada nam pani Urszula.

Kobieta poskarżyła się na zachowanie policjantów komendantowi miejskiemu.
- Prowadzimy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Zostaną przeanalizowane dokumenty z tej interwencji, odsłuchamy też rejestrator rozmów u dyżurnego – zapowiada nadkom. Edyta Bagrowska, rzecznik jeleniogórskiej policji.

Do przykrego zdarzenia doszło 19 marca w jednej z jeleniogórskich restauracji specjalizujących się w kuchni azjatyckiej. Po południu wybrały się tam córki pani Urszuli. Zamówiły zupę. Nie zważały na nieuprzejme zachowanie kelnerki.

- W końcu przyniesiono nam zupę, ale to nie była ta, którą zamówiłyśmy. Poza tym potrawa śmierdziała. Podeszłam do kelnerki i mówię, że to nie jest to, o co prosiłyśmy. A ona zaczęła się śmiać mówiąc, że „zaraz ci kurwa przyniosę zupki”. Powiedziałam, że jest bezczelna i wtedy się zaczęło – opowiada jedna z sióstr.

Pod adresem dziewczyn posypały się obelgi, kelnerka i jej znajomy, który był w lokalu kazali dziewczynom „wypierdalać, jeśli nie chcą mieć problemów”. Kelnerka zaczęła szturchać jedną z dziewczyn łokciem. Siostry wyszły z lokalu i zadzwoniły po rodziców.

Pani Urszula przyjechała z mężem po około pół godzinie. Weszli do lokalu i poprosili kelnerkę, by zawołała szefa lub kierownika. Szefa jednak nie było. Kompan kelnerki kazał pani Urszuli „wypierdalać” i prawie rzucał się do bicia.

- Zdążył jeszcze krzyknąć, że pożałujemy i spotkamy się na mieście. Zablokowaliśmy z mężem wyjście, żeby nie mogli wyjść, ale kucharz wypuścił ich tylnymi drzwiami. Zanim jednak wyszli zadzwoniłam na policję i poprosiłam o interwencję. Jednak długo nie przyjeżdżali. Po jakimś czasie zobaczyłam przez okno radiowóz, który zaparkował na ulicy Teatralnej. Wyszło dwóch policjantów, kręcili się tam, rozmawiali z kimś, potem zniknęli mi z oczu. Dzwoniłam jeszcze kilkukrotnie do dyżurnej i pytam dlaczego patrolu jeszcze nie ma. A dyżurna mówi, że to niemożliwe, bo pojechali na miejsce – opowiada pani Urszula.

Patrol, ten sam, który kobieta widziała na ulicy Teatralnej, pojawił się po kilkunastu minutach w restauracji. Wzywająca twierdzi, że pogratulowała stróżom prawa pośpiechu, ale dodała, że rezygnuje z interwencji, bo już nie mają czego tu szukać.

- Mówię, że dwójka młodych ludzi uciekła, a to ich zachowanie spowodowało to, że wezwałam policję. Ale po takim czasie policjancie nie są już potrzebni. Wtedy jeden z tych funkcjonariuszy powiedział, że muszę się wylegitymować. Odmówiłam, ale podałam swoje imię i nazwisko. Powiedziałam, że wychodzę. On wtedy do mnie, że nigdzie nie pójdę i złapał mnie z całej siły za rękę, prawie mi ją wykręcił. Zadzwoniłam na 997 i mówię dyżurnej, co policjant ze mną wyprawia.

Pani Urszula, oburzona zachowaniem policjantów złożyła na nich skargę. Właściciel restauracji, który pojawił się w lokalu twierdził, że kelnerka pracowała u niego trzeci dzień w zastępstwie, ale nawet nie wiedział dokładnie jak się nazywa.

- Jedno jest pewne – moja noga w tej knajpie już nigdy nie postanie i mam nadzieję, że jakieś konsekwencje spotkają tych policjantów. Bo to ja znalazłam się w sytuacji, kiedy potrzebowałam pomocy policji, a mnie potraktowano jak przestępcę – dodaje pani Urszula.

Komentarze (8)

...no pięknie gratuluję szefowi tej knajpki takiego personelu, "klient nasz pan" - zdecydowanie nie w tym przypadku!

Knajpa Azjatycka koło Teatru , max patologia

Zaczynają panoszyć sie azjaci!!Proszę się zastanowić kto im sprzedał ten przybytek???

Amoże Klijent na szpan ???

Jestem ciekaw co na to inspekcja pracy, SANEPID acha jeszcze ZUS i urząd skarbowy?:) Gościu zatrudnia kelnerkę - wynika z tego, że bez żadnej umowy, (nawet jej nie zna!), bez badań sanepidowskich itd...
Kurcze - może ktoś się nim zajmie?! I zamkną taką knajpę, w której niebezpiecznie jest jeść - na kilka sposobów zresztą!

cytat:
...no pięknie gratuluję szefowi tej knajpki takiego personelu, "klient
nasz pan" - zdecydowanie nie w tym przypadku!
Meg dopisałbym "klient
nasz pan" - ale jako danie główne .