To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni

Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni

Od niespełna dwóch tygodni pogotowie ratunkowe funkcjonuje w nowej siedzibie. - Dopiero się wprowadzamy, jest jeszcze sporo do zrobienia – mówi dyrektor Dariusz Kłos. Skąd wyjeżdżają do nas karetki? Czy możemy być spokojni, że dotrą na czas do pacjenta?

Lekarze i ratownicy pogotowia do pracy przychodzą do... byłej zwierzętarni. To pawilon mieszczący się na terenie Szpitala Wojewódzkiego. - W założeniach miało tu się mieścić laboratorium do badań na zwierzętach – wyjaśnia dyrektor Dariusz Kłos, dyrektor pogotowia. - Tych badań jednak nigdy nie prowadzono.

W drugiej części pawilonu do niedawna był magazyn szpitala. W praktyce była to otwarta wiata, przykryta jedynie dachem. Teraz budynek jest nie do poznania. Pawilon został odnowiony i przystosowany do potrzeb.

Z tyłu, patrząc od wjazdu, są pomieszczenia administracyjne. Z przodu jest część dla zespołów ratunkowych. Obie części przedziela garaż dla ambulansu.

Pracownicy mają odnowione pomieszczenia socjalne, obok mieści się apteka, jest wydzielone miejsce do przyjmowania zgłoszeń. Wszędzie czysto i schludnie. Szatnia mieści się piętro niżej, w podziemiach.
- Przede wszystkim, wszystko jest na miejscu – mówi Dariusz Kłos.

Pogotowie musiało się wynieść z siedziby na Wojska Polskiego, gdzie z krótką przerwą stacjonowało od 1949 roku. - Ten budynek wymagał gruntownego, bardzo kosztownego remontu – mówi dyrektor. - Była stara kotłownia, konieczny był remont dachu.

Pracownicy plotkują, że podczas deszczu woda przeciekała do pomieszczeń. Kiedyś omal nie zalało pokoju księgowej.
W związku z przeprowadzką nastąpiły kolejne zmiany. Zamknięto pomieszczenia dla zespołów na Zabobrzu II. - Przy szpitalu stacjonują 2 zespoły podstawowe i 1 specjalistyczny – mówi Dariusz Kłos. - Kolejne dwa (jeden specjalistyczny i jeden podstawowy) mieszczą się w Sobieszowie. Jest jeszcze jeden zespół podstawowy w Kowarach.

W tej sytuacji, w centrum miasta nie ma ani jednej karetki. Dyrektor zapewnia jednak, że dostęp do pacjenta nie pogorszy się. - Nowa siedziba od starej znajduje się w odległości 2 kilometrów. To niewiele, proszę pamiętać, że ambulanse to pojazdy uprzywilejowane – zaznacza.

- Jest zdecydowanie lepiej, warunki socjalne bardzo dobre. Trudno mówić o konkretach, bo dopiero się wprowadzamy – mówi Tomasz Palbow, ratownik medyczny - kierowca z pogotowia.

Zachwytów jednak nie ma. To m.in. dlatego, że wiele jeszcze jest do zrobienia. Po pierwsze: trzeba dobudować garaż. W tym, który jest, mieści się tylko jeden ambulans, a na miejscu stacjonują trzy. Na razie stoją przed pawilonem na wydzielonych miejscach, ale docelowo mają być pod dachem. Dyrekcja myśli też o zrobieniu przejścia z części administracyjnej do ratowniczej. Choć to jeden pawilon, z jednej części do drugiej nie ma przejścia. Są też drobne prace do wykonania. - Dopiero zrobiliśmy barierkę na rampie przed wejściem do części administracyjnej, trzeba będzie jeszcze położyć tu kafelki, dobudować schodki po jednej strony – mówi Dariusz Kłos.

No i jeszcze jedno: przy drodze do nowej siedziby po obu stronach parkują auta pacjentów szpitala i odwiedzających, znacznie utrudniając przejazd. Wprawdzie stoją tam znaki zatrzymywania się i postoju, ale kierowcy nic sobie z tego nie robią. - Zwrócimy się do straży miejskiej i policji o zaprowadzenie porządku – mówi Dariusz Kłos. To niezbędne, by przy wyjeździe do wypadku nie doszło do zderzenia.

Fot. ROB
Fot. ROB
Fot. ROB
Fot. ROB
Fot. ROB
Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni
Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni
Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni
Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni
Pogotowie przeniosło się do zwierzętarni

Komentarze (4)

Najgorszy dla okolicznych mieszkancow jest sygnal koguta co chwile, to nie jest przyjemne dla ucha, zwykle kojarzy sie z czym zlym, ze dzieje sie cos niedobrego.Wczesniej to bylo tylko gdy karetki jehcaly do szpitala, a to nie trwalo co chwila, teraz jest znacznie gorzej.

Kogut na karetce pogotowia to jeszcze pół biedy; znacznie gorsze są powtarzane do obłędu kościelne listy przebojów nadawane z głośników na wieżach tych przybytków od 6 rano do 21 co godzinę, a może i częściej.

Zamieszkaj w Nurnberg koło lotniska gdzie niedaleko jest pogotowie i dopiero narzekaj, zresztą i do tego idzie się przyzwyczaić, więc nie marudź.

Chodzi zapewne o pogotowie lotnicze? Prawdę mówiąc, nie słyszałem nigdy żeby latało na kogucie.