To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ratowali ludzi za grosze

Ratowali ludzi za grosze

Przez niemal 3 tygodnie strażacy ochotnicy usuwali skutki powodzi w Karpnikach i Strużnicy. Przyjeżdżali na każde zawołanie. Sprawdziliśmy, ile warta była ich praca.

Przyjrzeliśmy się pracy Ochotniczej Straży Pożarnej z gminy Mysłakowice. Tak się składa, że od 1 lipca godzinowa stawka służby przykładowego strażaka z tej właśnie OSP wzrosła z 13 zł/h na 16 zł/h na rękę. W akcji 1 lipca, podczas której ewakuowano mieszkańców Karpnik i Strużnicy, wypompowywano wodę z zalanych pomieszczeń oraz udzielano niezbędnej pomocy poszkodowanym łącznie uczestniczyło 45 strażaków z OSP z Karpnik, Bukowca i Łomnicy.

Potok Karpnicki wystąpił ze swojego koryta około godziny 14.30. Natychmiast przystąpiliśmy do działań, które zakończyły się dopiero wieczorem, w granicach godziny 21 - relacjonuje komendant Ochotniczych Straży Pożarnej gminy Mysłakowice, Czesław Godoń.

Jak nie trudno, więc obliczyć za te około 6 godzin intensywnej pracy każdy z uczestniczących w akcji strażaków otrzyma po niecałe 100 zł. To niewiele w porównaniu ze strażakami z Kotliny Kłodzkiej, którzy za kilka dni służby podczas czerwcowej powodzi podostawali po około 700zł na osobę. Fakt, że tam powódź wyrządziła dużo większe szkody.

Prace mysłakowickiej straży nie ograniczyły się jednak tylko do feralnej środy. Usuwanie skutków powodzi trwało aż do 21-ego tegoż samego miesiąca. Łączna kwota jaką przeznaczono na wynagrodzenia strażaków ze wspomnianych jednostek OSP ( a więc Łomnicy, Bukowca oraz Karpnik) w okresie tych 21 dni przekracza niewiele ponad 6 tys. zł. Przez ten okres nie było potrzeby, aby uczestniczyły w niej tak liczne, jak w czasie nawałnicy, zastępy strażaków. Ile wynosiło wynagrodzenie jednego strażaka? Trudno to wyliczyć, bo każdy z nich miał nienormowany czas pracy. Czesław Godoń nie chciał takich informacji ujawnić. Zakładając wariant optymistyczny, najbardziej pracowici strażacy dostaną może po 300 złotych.

Szkoda tylko, że tą nagrodą będą mogli się cieszyć dopiero pod koniec września. Ekwiwalenty docierają do nich jak zawsze co kwartał.

Pocieszający jest jednak fakt, że strażacy nie traktują swoich obowiązków jako głównego źródła dochodu, ale raczej jako wyzwanie i misję. Gdyby nie to, nie miałby kto pomagać ludziom w czasie powodzi.

Komentarze (5)

A ja myslalam,ze era czynow spolecznych dawno odeszla w zapomnienie...ale siara,za tak odpwiedzialne zadanie takie grosze.Ciekawe,czy ci co ustalali te stawki robiliby to za te kase???

DO WIADOMOSCI WSZYSTKICH: STRAZACY OCHOTNICY DZIAŁAJA W TEJ CHWILI JAKO STOWARZYSZENIE I SAMI SOBIE USTALAJĄ STAWKI GODZINOWE. DRUGIM ASPEKTEM JEST TO, ZE DOSTAJĄ PIENIĄDZE ZA OCHRONE GMINY OD SAMORZĄDÓW GMINNYCH A ONE NIE POZWALAJA NA WYPŁATE WIEKSZYCH STAWEK GODZINOWYCH I KOŁO SIE ZAMYKA.

Do OSP nie przychodzimy dla pieniedzy Kazdy Strazak ma swoje powody tj. tradycja rodzinna, chec pomocy innym, podnoszenie swoich umiejetnosci, pokonywanie slabosci w imie wyzszych celow, itp. Pieniadze dla wiekszosci nie sa najwazniejsze. Znam OSP, w ktorych Strazacy swoje wyplaty za akcje przeznaczaja calosci na wyposazenie remizy (najczesciej gminy placa za akcje, ale na nowy sprzet nie maja pieniedzy) W wiekszosci OSP uzywamy starego zdezelowanego sprzetu np. Stary, Zuki, pompy wodne, odziez ogniochronna przechodzaca ze strazaka na strazaka.
W OSP nigdy nie bylo duzych pieniedzy, wiec mysle ze strazakow Ochotnikow nigdy nie zabraknie.

to fakt, pieniądze które dostają osp z ledwoscia wystarczaja na utrzymanie, nie wspominając już o wymianie sprzętu na nowy. Czesto jest tak że strażak naraża swoje życie przez brak odpowiedniego sprzętu.

A w gminie Podgórzyn to nawet kasy na ten kwartał nie mają dla straży połowa aut jest nie sprawna a strażacy od czerwca kasy nie widzieli:(