To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Strażnik więzienny jednak winny

Strażnik więzienny jednak winny

Tak zdecydował dzisiaj Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze, który wydał wyrok w sprawie strażnika więziennego Krzysztofa W. Chodzi o pamiętną sprawę sprzed trzech lat. Sąd uznał, że strażnik strzelając z broni palnej w ziemię przekroczył uprawnienia, ale zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary.

Tysiąc złotych grzywny (sto stawek dziennych po 10 złotych każda) oraz zakaz wykonywania zawodu funkcjonariusza służby więziennej na 5 lat – taki wyrok usłyszał dzisiaj strażnik Krzysztof W.

Sąd Rejonowy w Jeleniej górze uznał, że oskarżony przekroczył swoje uprawnienia, wyeliminował natomiast wątek nie zastosowania się przez niego do polecenia służbowego opuszczenia wieżyczki.

- Bezsporne było, że pan W. w dniu 18 kwietnia 2006 roku odbezpieczył broń, przeładował i oddał 13 strzałów w ziemię – uzasadniał wyrok Grzegorz Stupnicki, sędzia Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze. - Bezsporne też również, iż teren w który oddano strzały, dostępny jest jedynie dla innych strażników, jednak w chwili oddania przez niego strzałów w pobliżu nie znajdowała się ani jedna osoba.

Zdaniem sędziego, Krzysztof W. wyczerpał też znamiona przepisu mówiącego o niezasadnym użyciu broni palnej.
Sąd wziął jednak pod uwagę postawę i dobrą opinię Krzysztofa W. zarówno przed jak i po zdarzeniu. Wziął też pod uwagę, że strażnik był skonfliktowany ze swoim przełożonym i że nie potrafił sobie z tym poradzić. - Te okoliczności nie wpływały na ustalenie jego sprawstwa, ale wpływały na ustalenie stopnia szkodliwości społecznej czynu – uzasadniał sędzia Stupnicki.

Dlatego też sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Wymiar sprawiedliwości miał na uwadze trudną sytuację materialną strażnika, w jakiej znalazł się po tym zdarzeniu, stąd niska wysokość stawki dziennej – 10 zł. Uważa też, że po takim zdarzeniu sprawowanie przez Krzysztofa W. dalej funkcji strażnika może stanowić zagrożenie. - Zakaz sprawowania pracy na pięć lat jest wystarczający i konieczny – mówił sędzia.

Sprawa Krzysztofa W. toczy się od przeszło trzech lat. Wspomnianego 18 kwietnia 2006 roku zabarykadował się on w wieżyczce Aresztu Śledczego i zaczął strzelać. Potem na jaw wyszło, że był w ostrym konflikcie ze swoim bezpośrednim przełożonym, a wg niego dyrektor aresztu nie reagował na pisma o rozwiązanie tego konfliktu.

Strażnik początkowo został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Odwołał się jednak a sąd wyższej instancji unieważnił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Finał tego rozpatrzenia poznaliśmy dzisiaj. Ten wyrok także nie jest prawomocny, obu stronom przysługuje odwołanie.

- Poinformuję o tym rozstrzygnięciu prokuratora rejonowego i to on będzie dokonywał oceny – powiedziała prokurator Aleksandra Panek-Troć. - Oskarżony został uznany winny tego czynu o który wnosiłam, natomiast jest rozbieżność w przedmiocie kary.
Prokurator w mowie końcowej wnioskowała o 2 lata więzienia z warunkowym zawieszeniem.

Sam Krzysztof W. po rozprawie nie był w stanie skomentować wyroku. - Przepraszam, ale muszę ochłonąć – powiedział. Jego obrońca Bartosz Łuć przyznał, że najprawdopodobniej złożą odwołanie. - Niezrozumiałe dla nas jest zastosowanie zakazu wykonywania zawodu – powiedział. - Mój klient tak naprawdę był pokrzywdzony przez panujący w tym zakładzie system. W sytuacji materialnej w jakiej się znalazł, niezrozumiała jest też dla mnie kara grzywny bez zawieszenia. Pozytywne jest natomiast to, że sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenia kary.

Komentarze (3)

Szpaku to gad po torbie!

Strażnik jest ofiarą mobbingu w miejscu pracy i tyle. Dlaczego nikt już o tym nie mówi?!

..Pijany mezczyzna jak strzela ..to ZAWSZE trafi w czlowieka !