To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Surowy wyrok dla zabójcy

Surowy wyrok dla zabójcy

Ludzie we wsi uważają, że to sprawiedliwa kara, choć niektórzy mówią, że powinna być śmierć za śmierć. Ale jedna z kobiet widzi człowieka w 18-latku, Mateuszu C., który nie miał szans na normalne dorastanie. 25 lat więzienia za zabójstwo sąsiada - taki wyrok usłyszał młody mieszkaniec Starej Kamienicy.

Młody sprawca znany był we wsi jako złodziejaszek, ale nikt nie spodziewał się, że stać go będzie na coś takiego. Do zdarzenia doszło 6 marca. Nastolatek włamał się do domu, w którym samotnie mieszkał 55-letni Józef M. Plądrował mieszkanie, w pewnym momencie jednak gospodarz zorientował się, co się dzieje. Chłopak wpadł. Przyłapany na kradzieży chwycił łom i zaczął nim okładać gospodarza. Biegły medyk sądowy stwierdził, że razy zadawane były z bardzo dużą siłą.

Gdy ofiara przestała się ruszać, złodziej dokończył plądrowanie mieszkania. Zabrał m.in. laptopa, aparat fotograficzny, telefon komórkowy i lornetkę. Policję o przestępstwie zawiadomił brat ofiary. Funkcjonariusze wytypowali potencjalnego sprawcę. 18-letni Mateusz C., mieszkający około 300 metrów od ofiary napadu, miał już złą sławę w okolicy, jest też znany policji.

W marcu chłopak przebywał na przespustce z ośrodka szkolno-wychowawczego. Funkcjonariusze określili kilka miejsc, gdzie mógł on się schronić i podzieleni na grupy o tej samej porze odwiedzili je. Sprawcy nie było go nigdzie, zastawili więc zasadzkę przed jego domem. Ok. 21.30 nastolatek pojawił się przed budynkiem. Na widok dwóch fpolicjantów zaczął uciekać. Wpadł chwilę później. Po drodze wyrzucił z rąk telefon komórkowy i modem. Jak się okazało, były to przedmioty pochodzące z kradzieży.

Mieszkańcy Starej Kamienicy byli w szoku po tym, co się stało.

- Szkoda naszego sąsiada, dobry był człowiek, uczynny. Ale tego chłopaka też mi w sumie szkoda. On pochodzi z biednej rodziny. Kiedyś policjanci mówili, gdy złapali go po kolejnej kradzieży, że ma już grubą kartotekę, ale kradnie, bo rodzice są biedni. Na pewno pójdzie do więzienia, a tam to już zmarnieje całkiem - mówiła nam sąsiadka zmarłego mężczyzny. - Kiedyś okradł też dom moich rodziców.

Mieszkający nieopodal dwudziestoparolatek mówił, że znał Mateusza. Zresztą wszyscy we wsi wiedzieli, co z niego za ziółko.
- Kiedyś ukradł też ze stadionu taką mosiężną tabliczkę pamiątkową. Chyba po to żeby sprzedać na złomie i mieć parę groszy

Rodzinny dom Mateusza to poniemiecki budynek mieszkalno-gospodarczy, na końcu jednej z bocznych dróg w Starej Kamienicy. Chałupa jest w fatalnym stanie, obejście byle jakie. Widać, że bieda aż piszczy. Pytam o rodziców chłopaka, ale mężczyzna po czterdziestce z wąsem mówi, że gdzieś poszli. Sam przedstawia się jako wujek. Nie wygląda na trzeźwego.

- Ja tam z chłopakiem takich bliższych stosunków nie utrzymywałem. O, tyle, co cześć - cześć. O jego sprawach z nim nie rozmawiałem – mówił nam dwa dni po zabójstwie.

Klepsydra informująca o pogrzebie wisiała na drzewie przy stanicy OSP, przed kościołem. Znaleźliśmy 8 marca dom dziadków chłopaka. Zza budynku wyszedł jakiś mężczyzna. Nie chciał rozmawiać. Zapytałem, czy to on jest ojcem chłopaka.
- Spierdalaj pan, my tu mamy swój pogrzeb - rzucił odwracając się na pięcie.

Wyrok w sprawie Mateusza C. jest nieprawomocny.

Komentarze (4)

do pudła z nim

Do jakiego pudła? Łomem w łeb i do dołu :angry:

I liskowi wreszcie łapki uje****
Tyle szkoda ze tylko na 10 lat o bo po tylu wyjdzie :(
Sk***ie*** !!!!

Powinno byc dożywocie w jakimś obozie pracy !!!!!!!!!