To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Woda postraszyła w Maciejowej

Woda postraszyła w Maciejowej

Było groźnie – domowi przy Wrocławskiej 37 groziło podtopienie. I to wcale nie z Radomierki, która – choć wylała – to znajduje się po drugiej stronie ulicy. Dom numer 37 zalewany jest przy wszystkich dużych wezbraniach wodami płynącymi z pól pobliskim rowem melioracyjnym. Woda podeszła prawie pod samo wejście budynku, bo niedrożny przepust w pobliżu uniemożliwiał jej odpływ.

- Już trzy dni temu zgłaszaliśmy straży pożarnej, że w rowie są śmieci, że przepust jest przytkany. I co? Nikt, poza strażakami, nie przyjechał tego skontrolować, zobaczyć, czy wyczyścić. No i mamy efekty – żaliła nam się dziś Helena Neuman, która oczekiwała na pomoc strażaków-ochotników i worki z piaskiem, by bronić swego domu.

W poniemieckim budynku mieszkają cztery rodziny, w dumie kilkanaście osób. Wzdłuż wjazdu na podwórko biegnie rów, którym dziś płynął wartki strumień brudnej wody z pól. Przy każdych dłuższych i bardziej intensywnych opadach woda tu szybko przybiera. Wspomniany rów prostopadle dochodzi do rowu przed budynkami biegnącego wzdłuż chodnika. Gdy wody jest za dużo zalewa podwórko, ogródek i dom numer 37.

- Naszego mieszkania nie da się wysuszy. Po tylu zalaniach wilgoć siedzi w murach. My tu mamy jeszcze w korytarzu studnię po Niemcach. Najbardziej się boimy wzrostu poziomu wód gruntowych, bo nam wtedy wylewa tędy wprost do domu. Tego się nie da powstrzymać – pokazuje nam korytarz kobieta. Jej syn zamontował pompę, która przez rurki wypompowywała wodę na zewnątrz. Ale urządzenie ma małą wydajność.

W czasie, gdy Neumanowie czekali na przywóz worków z piaskiem, strażacy ochotnicy z OSP na Wiejskiej i OSP Sobieszów starali się przytrzymać wylewającą się wodę z Radomierki na ulicę Witosa. Ułożono specjalne rękawy z grubej folii napompowane wodą. Potem ułożono jeszcze zapory z worków z piaskiem W ciągu około dwóch godzin poziom wody w potoku jednak był stabilny, a podtopienie nie groziło domostwom.

W tym samym czasie w pobliże domu Neumanów przyjechała ekipa Kołka Rolniczego z Siedlęcina z koparką. Drogowcy postanowili rozkopać część przepustu, bu umożliwić odpływanie wody z rowu i uchronić przed zalaniem budynek numer 37.

- Zszedłem na dół, do rowu, świeciłem latarką do rury, ale trudno powiedzieć, co blokuje przepust. Tam jest coś białego, jakby styropian, czy może beton. To się przyblokowało w przepuście pod drogę. Zresztą jego średnica jest węższa niż tej rury przed nim – opowiadał nam strażak z OSP.

Koparką odkopano fragment rury z tworzywa sztucznego. A ponieważ nie dało się jej wyciągnąć stalowa łyżka maszyny połamała rurę. Z pomocą przyjechał też specjalistyczny wóz z „Wodnika” do udrażniania kanalizacji. Specjalną głowicą pod dużym ciśnieniem próbowano przepłukać przepust znajdujący się pod drogą odbijającą z ulicy Wrocławskiej. Trochę pomogło, przepływ wody się zwiększył i woda szybciej zaczęła schodzić. Zagrożenie dla budynku numer 37 ustało.

- To wszystko przez te tiry. Jeżdżą tędy na skup złomu, a takie auto wazy ze 40 ton. Nie dziwota, że betonowe kręgi pękają i przepust siada. Do tego śmieci, liście trawa i gałęzie i nie ma drożności. Oni powinni to teraz wszystko rozkopać, dać rurę o większym przekroju i ustawić ograniczenie do 10 ton – uważa jeden z mieszkańców Maciejowej, który przyglądał się całej akcji.

- Najgorsza jest ta noc. Ja na pewno nie zasnę. Boże, żeby tak już przestało padać – załamuje ręce Aleksandra Kacperkiewicz, szwagierka H. Neuman, mieszkająca w tym samym budynku. - Czy w czasie remontu ulicy Wrocławskiej nie mogli zrobić przebicia pod ziemią i odprowadzenia wody z tego głównego rowu na wprost, do Radomierki? A tak zawsze nam się tu będzie rozlewać.

Helena Neuman mówi też, że kilka razy w roku sama sprząta rów przed domem ze śmieci, trawy i gałęzi, choć to przecież „państwowe”. Pokazuje nawet niewielki murek oporowy z kamieni, którym mieszkańcy sami zabezpieczyli usuwający się miękki brzeg rowu od strony domu i jednocześnie trochę go podwyższyli.

Mieszkańcy tej części ulicy Wrocławskiej i Witosa dziwią się też, fuszerce, jaką ich zdaniem wykonali budowniczowie nowego mostku na Radomierce, niemal naprzeciw budynku numer 37. Nowy mostek betonowy, o większym prześwicie niż stara przeprawa, został wykonany niedawno. W czasie powodzi w 1997 i 2001 roku woda szła wyżej niż barierki starego mostku.

- Ale zjazd od Wrocławskiej na mostek został tak zrobiony, że jest wgłębienie przed samym mostem i tworzą się ogromne kałuże. A obejść nie ma jak – mówi jedna z sąsiadek Neumanów.

Trzykrotnie dziś szedłem przez tę kałużę, bo rzeczywiście obejść się nie dało.

A o tym, czy zgłoszenie Heleny Neuman i strażaków z Państwowej Straży Pożarnej o zatkanym przepuście dotarło tam, gdzie trzeba i czy jakaś instytucja postanowiła przed dzisiejsza akcją coś z tym zrobić, czytaj w najbliższy wtorek, w najnowszym wydaniu „NJ”.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ

 

Komentarze (2)

Syreny przed chwilę wyły. Czyżby jednak powódź?

Mieszkańcy ul. Wrocławskiej ( i pewnie paru innych ) serdecznie dziękują panu prezydentowi Markowi Obrębalskiemu za wydanie 7,5 mln zł na nikomu niepotrzebny remont ścieku Młynówka zamiast wydania tych pieniędzy na poprawę gospodarki wodno-deszczowo-ściekowej w J.Górze tam, gdzie jest to naprawdę potrzebne.