Z zemsty wszczął alarm bombowy w sądzie

Policja w oficjalnym komunikacie nie łączy tych dwóch spraw. Podaje jedynie, że chłopak został zatrzymany, przyznał się do wszczęcia alarmu i że nie potrafił wyjaśnić swojego zachowania.

Jak ustalili nasi dziennikarze, 18-letni Mateusz Z. dwa dni przed alarmem zeznawał w tym samym budynku w charakterze oskarżonego.

Mateusz Z. ma sprawę w Sądzie Grodzkim w Jeleniej Górze o wybryk chuligański. Jest oskarżony o uszkodzenie samochodu. Zdarzenie miało miejsce w kwietniu bieżącego roku przy ul. Grottgera, w maju wpłynął akt oskarżenia.
- W poniedziałek 12 października odbyła się pierwsza rozprawa z jego udziałem. Kolejna zaplanowana była na 23 X – potwierdził nam sędzia Andrzej Wieja, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. - Nie jest wykluczone, że był tak sfrustrowany, że powiedział o podłożeniu bomby.

Mateusz Z. w środę (14 X) ok. godz. 10.30 zadzwonił na policję i poinformował, że w budynku sądu jest bomba. Na równe nogi postawił wszystkie służby: interweniowała policja, straż pożarna, pogotowie oraz straż miejska. Z budynku sądu ewakuowano ok. 150 osób. Mimo że sprawca dzwonił z budki telefonicznej w Cieplicach, policjanci zatrzymali go błyskawicznie, kilkadziesiąt minut po zdarzeniu. Jednocześnie patrole spenetrowały budynek sądu, żadnej bomby nie znaleziono.

Mateusz Z. nie był wcześniej karany. Za chuligański wybryk zapewne zostałby ukarany najwyżej grzywną. Teraz – po środowym „wyczynie” – grozi mu nawet do 3 lat więzienia.

Przeczytaj także: Alarm bombowy w sądzie