To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Zabójstwo w Karpaczu

Zabójstwo w Karpaczu

Tragiczny finał koleżeńskiej kłótni. 37-letni mężczyzna zakatował swojego kolegę. Po wszystkim zadzwonił na policję i próbował oskarżyć innego kolegę.

Do dramatu doszło w czwartek w nocy. Mężczyźni pili alkohol w zagajniku przy ul. Skalnej. W pewnym momencie doszło między nimi do kłótni. - Sprawca zaatakował 32-letniego mieszkańca Karpacza. Zadał mu kilka ciosów, powodując śmierć – informuje komisarz Bogumił Kotowski.

37-letni napastnik zostawił tak kolegę i poszedł do domu. Rano przyszedł ponownie na miejsce i zobaczył, że ciało jest na miejscu. Wtedy zadzwonił na policję, ale przedstawił zgoła odmienną wersję. Winą obarczył innego mieszkańca. Stwierdził, że to on jest sprawcą. - W wyniku działań operacyjnych ustaliliśmy, że to właśnie zgłaszający dokonał zabójstwa. Został zatrzymany. Później przyznał się do winy i opowiedział, co się stało – powiedział Bogumił Kotowski. Jak się okazało, 37-latek zaatakował ofiarę butelką, następnie okładał go cegłą. Biegli ustalą, czy zgon nastąpił od razu, czy też mężczyzna konał, kiedy napastnik go zostawił.

Sprawca do tej pory nie był karany. Grozi mu dożywocie.

 

Fot. KMP Jelenia Góra
Zabójstwo w Karpaczu

Komentarze (5)

No to pięknie. Nigdy nie wiadomo tak do końca co "siedzi" w drugim człowieku. SZOK.

tak to jest jak policjanci wola siedziec na posterunku i ogladac tv niz wyjechac wieczorem na patrol miasta (boja sie czy co)

policja i straz miejska wola wypisywac mandaty w dzien niz wieczorem i w nocy strzec mieszkancow a jak cos sie zdarzy to maja glupie wytlumaczenia ot tacy sa bohaterowie strzegacy naszego bezpieczenstwa

nie rozumiem dlaczego zawsze jest wina policji a nie ludzi jestem karpaczanka i dziwie sie ze przez tyle lat na tej melinie nie doszlo do niczego zlego az do tej pory.Policja byla tam czestym gosciem

Do: Anonim | 4 maja, 2009 - 19:56. Niestety nie mam dobrego zdania o policji. Kiedy są potrzebni to ich nie ma i szukaj wiatru w polu. W jednym pensjonacie na osiedlu właściciele gościli grupę na Andrzejki 3 lub 4 lata temu. Pijane osoby z tej grupy, wszczęły burdę w knajpie koło restauracji Bachus. Policja na wezwanie właściciela knajpy przybyła, ale puściła drani wolno. Ci z kolei wrócili do pensjonatu i tam kontynuowali swoje porachunki. Wyrwali jeden z kilku metalowych drągów wbitych przy rowie ulicy i okładali się nimi. Następnie weszli do budynku, gdzie nocowały ich żony, kochanki... z małymi dziećmi i tam kontynuowali bójkę. Mimo usilnych próśb o interwencję, policja pojawiła się dopiero po 40 minutach. Sprawcy bójki uciekli. To jest policja? Dlaczego nie zatrzymano tych ludzi już w centrum i nie przewieziono do izby wytrzeźwień? Wiem, że są zastraszani, bo mają rodzinę, dzieci..., ale pewnych zdarzeń można uniknąć. Od tego zdarzenia w pensjonat ma już ochronę, bo ta przynajmniej jest na miejscu po kilku minutach i może zatrzymać delikwentów do przyjazdu policji. Co do tematowego zabójstwa policja, owszem bywała tam, ale poza tym nic więcej nie robiła. Prawda jest taka, że doszło tam do podobnych incydentów, jedno zabójstwo miało już miejsce. Problem w tym, że nijak da się wykurzyć tych ludzi, bo jeden z braci mieszka na stałe w Niemczech i z tego, co wiem, opłaca podatki za nieruchomość, a więc eksmisja i zajęcie tej nieruchomości nie wchodzi w rachubę. Dla nas, mieszkańców osiedla i przybywających tutaj turystów widok tych ludzi, tego zagajnika za starymi fundamentami przy głównej ulicy, jak i dom, w którym przebywają jest szokujący. Chodzą pijani od świtu do zmierzchu, czasami zaczepiają ludzi robiąc g****e uwagi i ściągają pijaków z okolicy.