To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Zamach na zdrowe drzewo?

Zamach na zdrowe drzewo?

- Chcieliśmy, by tego dęba uznano za pomnik przyrody, tymczasem przyjechali tu pracownicy ZGL-u z piłami i zaczęli je ciąć – mówi Piotr Stolp, jeden z mieszkańców ulicy Jagiellońskiej. Na miejscu była policja.

- Jeszcze spałem, kiedy usłyszałem hałas piły mechanicznej. Gałęzie spadały tak, ze cały budynek trząsł się. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, jak tną to drzewo – opowiada Piotr Stolp, mieszkaniec budynku stojącego tuż przy dębie.

- Cięli jak leci – dodaje pani Ania, mieszkanka sąsiedniego budynku.
Mieszkańcy wystraszyli się tym bardziej, że od dawna starają się o uznanie tego drzewa za pomnik przyrody.

- To jeden z najbardziej okazałych dębów szypułkowych w Sudetach Zachodnich – uważa Piotr Stolp. Obwód pnia to ponad 5 metrów, drzewo ma wysokość 35 metrów.
W 2004 roku mieszkańcy wysłali stosowne pismo do prezydenta i rady miejskiej. Wkrótce potem wydział ochrony środowiska odpowiedział, że uznaje wniosek za zasadny gdyż drzewo jest okazałe i zdrowe, i przyjmuje go do rozpatrzenia. Tak rozpatruje już 5 lat.

Mieszkańcy podkreślają, że nie chcą robić awantury. - Kosmetyczne przycinki drzew są czymś normalnym i naturalnym, ale skala, na jaką to zrobiono, jest za duża – uważa Piotr Stolp. Próbował od pracowników uzyskać pozwolenie, ale powiedzieli mu, że mają prawo bez zezwolenia wyciąć do 30% wagi korony drzewa. - Tylko jak stwierdzić, czy to już jest 30% czy więcej – pyta mieszkaniec.

W dziale eksploatacji ZGL Południe, który dokonał cięcia, zapewniono nas, że nikt nie miał zamiaru ścinać całego drzewa. - Prześwietliliśmy je tylko – usłyszeliśmy. - Pracownicy obcięli 2 gałęzie, bo „wchodziły” one na dach i stanowiły zagrożenie dla budynku – powiedziała nasza rozmówczyni.

Tyle, że wycięto więcej niż dwie gałęzie. I to nie były gałęzie suche. Nie wiadomo też, jak by zakończyła się ta akcja gdyby nie interwencja mieszkańców. - Dzwoniliśmy do straży miejskiej, wydziału ochrony środowiska urzędu miejskiego i na policję – mówią. Akcja miała miejsce wczoraj. Policjanci przyjechali na miejsce, ale wtedy pracowników z piłami już nie było.

Być może pracownicy rzeczywiście zamierzali wyciąć tylko kilka gałęzi. - Możliwe. Wiem, że po rozmowie ze mną nie spadła już ani jedna gałąź – mówi Piotr Stolp.

 

Fot. rob
Zamach na zdrowe drzewo?

Komentarze (5)

nawet nie wiedziałam, że w Cieplicach takie drzewo rośnie. Tylko, że przycina to się chyba zanim ruszą soki... no i to na zdjęciu to bardziej pień przypomina niż gałąź :confused:

A ja widzę jeszcze jedno na tym zdjęciu.
Zaniedbany budynek, sypiący się tynk itp. ZGL nie ma pieniędzy na remont, ale ma pieniądze na niszczenie przyrody.

Gdyby tego wandalizmu -chyba to odpowiednie słowo-dopuściła się osoba fizyczna napewno została by ukarana. Taki dąb to unikat i nalezy objąć go ochroną. Obcinanie gałęzi w okresie, gdy drzewo ma już liście to barbarzyństwo, w dodatku, co widać na zdjęciu nie zabezpieczono cięć maścią.
Ciekawi mnie,jak drzewo to zniesie?

Najlepiej to sobie gardła popodcinajcie.Mieszkam opodal i wiem ,ze ten dąb to okaz zdrowia.Prawdziwy dąb!!Nikt madry nie zrobiłby na niego zamachu.Faktycznie za remont chałupy by się wzięli zamiast niszczyć to, co setki lat wyrastało.Logiki więcej !!!