To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

4 tysiące i.... nic nie boli

4 tysiące i.... nic nie boli

Miła pani zadzwoniła do Elżbiety Nalepy i zaprosiła na bezpłatne badania. Schorowana jeleniogórzanka ucieszyła się, że w jednym miejscu i to za darmo zbadają jej krążenie, układ kostny, a właściwie to cały organizm. Pani Ela zapisała jeszcze pięć osób, bo pani telefonująca zapytała, czy ma kogoś z rodziny lub znajomych, kto byłby zainteresowany takimi badaniami.

Pani Ela, 73-letnia, jeleniogórzanka opowiedziała o tym  córce. Sama ma wielkie kłopoty z poruszaniem się, jeździ na wózku, więc poprosiła, by ją córka na te badania zawiozła.

- Od razu sprawa wydała mi się podejrzana. Mama powiedziała, że zarejestrowała na te badania pięć osób i wszystkie na jedną godzinę. I to nie do żadnej przychodni, czy w szpitalu, a w hotelu „Cieplice”. Poczytałam w internecie o podobnych akcjach rozmaitych firm – opowiada nam Urszula Simko.

Umówiliśmy się więc, że ja wcielę się w sąsiada pani Eli i pomogę obu paniom dostać się na te badania.

Kolejka przy drzwiach
Pani Ela, jak wiele innych osób miała się zgłosić w sali konferencyjnej hotelu „Cieplice” w środę na 16.30. Wjeżdżamy wózkiem bocznym wejściem. Przed salą konferencyjną stoi już kolejka chętnych. Głównie starsze panie. Każda wchodząca osoba jest rejestrowana.

Przy stoliku siedzi dwóch panów. Starszy, szpakowaty pyta o nazwisko i wiek każdej osoby. Wpisuje to na specjalne kartki. Siedzący obok młodszy mężczyzna wpisuje te nazwiska na listę. Wchodzący proszeni są o zajmowanie miejsc siedzących na sali.

- Ja tu byłam po godzinie dziesiątej, ale było tyle ludzi, że nie czekałam, bo bym do pracy nie zdążyła. Ciekawe, czy mnie drugi raz wpuszczą – mówi jedna z pań do drugiej.

Przed nami podchodzi do stolika starowinka. Porusza się o lasce, ale bardzo dziarsko. Pytana o wiek mówi, że ma 93 lata. Szpakowaty pan w okularach gratuluje jej wieku.

W tym czasie trzy osoby wychodzą z sali. Mówią niby pod nosem, ale tak, żeby było słychać, że te badania to jakaś ściema. Ci, którzy stoją w kolejce przed wejściem nie rezygnują.

Rejestrują nas z panią Elą nie mówiąc do czego im nasze dane. Po chwili podjeżdżamy z panią Elą na przód sali. Przed nami, na stole rozłożone komputery, drukarka, rzutnik i głośnik.

Rehabilitant i jego szef
Na salę wchodzi pan w białym kitlu. Skoro mają być jakieś badania, to strój badającego jest odpowiedni. Przedstawia się jako Maciej, mówi, że jest rehabilitantem. Trzydziestoparo-czterdziestoletni mężczyzna mówi bardzo płynnie i składnie. Jest przekonujący. Wspomaga wystąpienie slajdami z rzutnika. Mówi o układzie energetycznym człowieka i o tym, że od lekarza pacjenci takich rzeczy zwykle nie słyszą. Na slajdach zdjęcia uniwersytetu w Heidelbergu, gdzie inżynier Eugeniusz Motyka opracował urządzenie leczące falą rezonansową. Wykładowca mówi o nim „mój szef”.

Pani Ela, co chwilę spogląda na mnie z lekkim uśmiechem. Siedzimy i słuchamy. Właściwie wszystko to prawda.

- A kto z nas nie choruje, chyba nie ma takich. Bez tabletek byśmy nie funkcjonowali – przyznają po kolei słuchacze wykładu, pytani o stan zdrowia.

Pan rehabilitant szybko dociera do sedna sprawy. Zaraz wszyscy chętni zostaną zdiagnozowani termografem, który pokaże jak wygląda układ energetyczny każdego badanego. Układ energetyczny, który może mieć blokady skutkujące osłabieniem, chorobami, niedomaganiem organizmu.
Prelegent pyta zebranych, czy wszystko jest zrozumiałe, czy mają jakieś pytania. Jedna z pań pyta o to, w jaki sposób radzić sobie z tymi blokadami energetycznymi.

Prowadzący spotkanie dziękuje za to pytanie. Zaczyna mówić o urządzeniu, o jego właściwościach, o tym w jaki sposób rozchodzą się fale w organizmie i leczą dolegliwości. Na slajdach wyświetlane są dwa certyfikaty, które zaświadczają jakość i skuteczność urządzenia. Kto je wydał – nie wiadomo. Gdy ktoś z sali dopytuje po chwili o certyfikat, rehabilitant przypomina, że przecież pokazywał je już i mówił o tym. Pada też zapewnienie, że certyfikat wydała Światowa Organizacja Zdrowia.

Zebrani słyszą, że w Niemczech urządzenie minimedic sprzedawane jest za 2,5 tysiąca euro, a lekarze w polskich klinikach dystrybuują je w cenie ponad 6 tysięcy złotych. Dziś jednak, obecni na zebraniu mogą skorzystać z wyjątkowej promocji, bo dzięki dofinansowaniu Unii Europejskiej cena jest obniżona do 3990 złotych z możliwością kupna na raty po 140 złotych.

Niebieskie światło
Jako pierwsza badana jest pani Ela. Asystentka pana Macieja przejeżdża jej od głowy przez cały tułów jakimś urządzeniem emitującym niebieskie światło. I tak trzy razy. Podchodzi do komputera. Na monitorze widać pasek postępu przesyłu danych. Po chwili gotowy jest kolorowy wydruk.

Ludzka sylwetka, po boku różnokolorowy pasek pokazujący jakby rozkład temperatur i krzywa odpowiadająca zarejestrowanym anomaliom. Asystentka prowadzącego zakłada pani Eli i mnie urządzenie minimedic na plecy. Nie mówi, czego się spodziewać po tym i czy można odczuć jakoś działanie ustrojstwa.

Rehabilitant dodaje, że za chwilę jego asystenci będą odczytywali i interpretowali wyniki. Kim są – tego się nie dowiadujemy. Lekarze, rehabilitanci, pielęgniarze? Prowadzący zapewnia, że „także są przeszkoleni”.

Podchodzimy z panią Elą do siwego pana w okularach, który zapisywał na badania wszystkich wchodzących. Siadamy przy nim przy stoliku. Na wierzchu leżą w granatowych eleganckich torebkach chyba te cudowne urządzenia, obok jakieś formularze. Zapewne to umowy kupna-sprzedaży.

Siwy pan w okularach, asystent rehabilitanta mówi o sobie, że „jest z instytutu w Heidelbergu”. W klapie marynarki ma niedużą, złotawą koronę. Mówi pani Eli, że niedomaga jej serce, pewnie sprawy krążeniowe. Widzi na podstawie wykresu, że metabolizm ma też zaburzony, kłopot z cukrem. Mówi, że energetyczna blokada powoduje zaburzenia w chodzeniu, bo coś się dzieje z nogami. Pani Ela potakuje. To wszystko prawda.

I bez wykresu i bez badania nietrudno orzec patrząc na starszą panią na wózku, z bransoletką „Mam cukrzycę” na ręce i widząc jej opuchnięte nogi, co jej może dolegać.

Asystent pyta, ile pani Ela wydaje na leki. Domyśla się, że sporo i zaraz dodaje, czy nie warto pomyśleć o zmianie tego stanu rzeczy, „bo chyba na zdrowiu nie warto oszczędzać”.

Według zapewnień asystenta, już po miesiącu, czy dwóch stosowania urządzenia leczącego falą rezonansową pani Ela sama przekona się idąc do lekarza, że zmniejszy jej dawki leku, bo zdjęta blokada energetyczna zapewni uzdrawiające procesy w organizmie.

Te porady słyszy siedząca obok i czekająca na swoją kolej przyjęcia z asystentem inna starsza pani. Mówi z przekonaniem, że naprawdę warto kupić to urządzenie.

Pani Ela wyciąga z torebki legitymację rencisty i pyta, czy na ten dokument nie ma jakiejś dodatkowej zniżki. Asystent odpowiada, że niestety nie. Ale oferowana dziś cena jest naprawdę najniższą, bo zakup sprzętu dofinansowuje Unia Europejska. Oczywiście, gdyby ktoś chciał kupić minimedic w firmie, to na tę promocję już się nie załapie. Dzisiejsza promocja polega jeszcze na tym, że ten, kto kupi urządzenie, dostanie bezpłatnie książeczkę opisującą gdzie i jak przykładać minimedica w konkretnych schorzeniach.

Asystent dziękuje pani Eli i radzi się zastanowić. Przeprasza, bo w kolejce czekają następni do interpretacji wyników. Nie pozawala nam zabrać kolorowych wydruków obrazujących nasz układ energetyczny, „bo musi się z tego rozliczyć z instytutem w Heidelbergu do celów statystycznych”.

Już po wyjściu z sali pani Ela mówi mi, że gdyby po założeni jej tego urządzenia zeszła opuchlizna z nóg i przestały ja boleć, to z miejsca kupiłaby minimedica. A na razie wdzięczna jest doktorowi Andrzejowi Rojkowi, który do niej za darmo do domu przyjeżdża i jej pomaga.

Doktor Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w Warszawie przyznaje, że wspomniany produkt może być zarejestrowany w urzędzie, ale obecność w wykazie, to formalność i nie dowodzi automatycznie skuteczności, czy opisywanych właściwości urządzenia.

- Z rejestracją wyrobów medycznych, których są tysiące sprawa wygląda inaczej niż z lekami. Rejestracja leków i dopuszczenie ich do obrotu wymaga udokumentowania ich skuteczności i efektów terapeutycznych określonymi badaniami. Wyrobem medycznym zaś jest, na przykład, i igła do strzykawki i tomograf komputerowy, a nawet oprogramowanie do tomografu. W przypadku wyrobów wykorzystujących energię elektryczną na pewno wymagane są certyfikaty o bezpieczeństwie wyrobu. Nasz urząd nie wydaje żadnych certyfikatów żadnym wyrobom i produktom leczniczym – dodaje W. Łuszczyna.

Komentarze (20)

jeden raz z czystej ciekawości poszłm na takie pokazy sprzętu /żekomo medycznego/ na wszystkie dolegliwości niewiele brakowało a pan prelegent wyrzucił by mnie za drzwi ludzie nie chodzcie na takie bzdury szczególnie starsze osoby naciągacze na was próbują żerować amoże się uda

Racja te pokazy to mega ściema a starsza pani która mówi że jej pomogło należy do tej szajki naciągaczy.jej zadaniem jest wabienie kolejnych naiwnych

Czy Nowiny idą z tą sprawą do prokuratury?

Jaka Unia Europejska? Co za bzdury? Aby cokolwiek z Unii wyrwać trzeba napisać i złożyć wniosek z mnóstwem faszystowskich formularzy. Już samo bajanie o dofinasowaniu jest ściemą. Najgorsze jest to, że żeruje się na schorowanych, starszych, najczęściej niemajętnych osobach i ich nadzieji na ulżenie cierpienia. Taki podpisany dokument o zakup ratalny jest często wyrokiem dla takich osób. Uważam, że obowiązkiem redaktora jest przeprowadzenie dziennikarskiego śledztwa oraz zgłoszenie przestępczego procederu odpowiednim służbom ścigania.

Co się oburzacie ? Kościół katolicki czyni to od dwóch wieków,cuda,relikwie,wota,źródełka .Jednym wolno to drudzy też korzystają,taki jeden powiedział "ciemny lud to kupi"
W szkole trzeba zacząć uczyć ;ETYKI,matematyki i historii.

Sprawa chyba dla prokuratora...

ja dzisiaj mialam cięzki dzień z nimi ale udalo nam się zwrócić sprzęt i umowę ale wyników badań nie otrzymaliśmy tylko arogancje uslyszeliśmy

Ja używam i z urządzenia jestem zadowolona. miniMEDIC okazał się dla mnie zbawienny, fakt faktem wydałam na niego trochę, ale jak poczułam ulgę na ciele po 3 miesiącach stosowania to powiedziałam do męża, że to była najlepsza inwestycja życia.

[quote=Sabina]Ja używam i z urządzenia jestem zadowolona. miniMEDIC okazał się dla mnie zbawienny, fakt faktem wydałam na niego trochę, ale jak poczułam ulgę na ciele po 3 miesiącach stosowania to powiedziałam do męża, że to była najlepsza inwestycja życia.[/quote]
Mówisz, że po takim czasie dopiero to zaczyna działać? Ja trochę poczytałam i myślę, że jak to urządzenie ma certyfikaty i jest dopuszczone na polskim rynku to chyba jest ok. Myślę, że jak ktoś cierpi na przewlekłe schorzenia, a to urządzenie mu może pomóc to czemu nie zakupić. Generalnie każdy ma wolną wolę i robi co chce.

szkoda,że lepszej inwestycji w życiu nie zrobilas nie wiem czy powinnaś z siebie się śmiać czy plakać

Powiem tak. znam temat i mogę potwierdzi niemal wszystko co powiedzieli przedstawiciele tej firmy.
jedyna ściema i to z pewnością polecenie szefostwa tej firmy to dofinansowanie UNII EUROPEJSKIEJ to kłamstwo.
co do samego urządzenia to polecam , mam używam i wiem jak działa.
Raka nie wyleczy ale bóle zmniejsza i niweluje lepsze to niż tabletki ale o tym wiedzą ci którzy łykają ich po 20 dziennie.
pozdrawiam a sceptykom polecam spróbuj potem komentuj

Ja z ciekawosci poszłam i tylko doła zaliczyłam bo usłyszałam ze oprócz okropnego stanu zdrowia to mam tez komórki patogeniczne...A ja okaz zdrowia i wez tu sie nie zdołuj

Witam jak można zwrócić to urządzenie ?? gdzie znajduje sie siedziba firmy ?? pozdrawiam

Urzadzenie jest ok sam stosuje na sobie i dzieciakach,przekonał nnie Motyka cbo miałem okazje go poznac wspaniały człowiek i naukowiec. Tak naprawde nikt z was nieprzekona sie do medika niemajac go ale jezeli ktoś chce to mozna podjechac do poznania na ul Szylinga 1f jest centrum TRD Srawdzic i ocenic ,zobaczyc ze to. nietylko mozna kupic na prezentacji ze ta metoda jest skuteczna tylko my polacy jak czegos nieznamy to negujemy moze i forma sprzedazy niejest doskonała ale inna jest niemożliwa .

Witam jestem jedną z osób która się z państwem kontaktuję drogą telefoniczną w sprawie odczytu STRD.. Moi mili państwo w większości muszę przyznać wam rację istnieją instytuty i centra które organizują "BADANIA" ale po przyjściu na miejsce okazuję się że zamiast badań odbywają się pokazy lub sprzedaż. Większość osób z którymi się kontaktuję są bardzo niemiłe od razu rzucają słuchawką lub są bardzo wulgarne. Dążę do tego że mimo oszustów którzy często manipulują starszymi osobami istnieją też osoby które na prawdę chcą pomóc. Jestem zielonogórzanką ale reprezentuję firmę InterMediCo siedziba mieści się w Bielsko Białej. Ten instytut jest godny zaufania. Nie piszę tego bo reprezentuję tę firmę i nie chodzi mi tu o uzyskanie większej liczebności pacjentów ponieważ mój zarobek nie jest tego godny za pracę którą wykonuję. Instytut ten organizuję bezpłatny odczyt STRD odbywa się to wszystko w ramach kampanii społecznej "WSZYSCY JESTEŚMY PACJENTAMI" badania przeprowadzają technicy medyczni nigdy nie dajcie się oszukać że te badania będzie przeprowadzał lekarz bo nie będzie. Na takie badania u nas wchodzi się bez kolejki wszystko jest dopracowane dopilnowane po takim badaniu jest indywidualna konsultacja z każdym pacjentem i omówienie wyników badań wyników nie otrzymujemy na własność ponieważ technicy są później rozliczani z tych wyników ale jeśli komuś na tym bardzo zależy bo chciałby się skontaktować ze swoim lekarzem rodzinnym można poprosić o sporządzenie opinii z badania . Badania są bardzo dokładne sama o tym czytałam i dowiadywałam się na czym badanie polega. Miałam również przyjemność rozmawiać z osobami które korzystały z badań w tym instytucie i na prawdę były zadowolone. Ta firma na miejscu nie sprzedaję urządzeń bo to nie jest targowisko garnków też na sprzedaż tam nie ma są przeprowadzane badania konsultacja i omówienie wyników odbywa się również rehabilitacja światłolecznictwem dla osób zainteresowanych na miejscu jest możliwość również ułożenia diety do swojego metabolizmu. Warto korzystać z takich badań jeśli państwo nie chcą przez takie instytuty można prywatnie tylko że te badania nie są refundowane przez NFZ można się im poddać w prywatnych klinikach lub senatoriach tylko że prywatnie koszt badania wynosi od 200-stu do 300-stu złotych. Dużo prawda ? Badania które przeprowadzamy w NFZ odbywają się na etapie tkankowym te badania są dokładniejsze badanie wykrywa zmiany chorobowe już na etapie komórkowym. Odczyt STRD polega na pomiarze temp. ciała. Przeprowadzona analiza wytwarzanego ciepła oraz jego intensywność pozwala oszacować czy nasz organizm działa prawidłowo. Badanie pozwala na wczesne wykrycie zakłóceń w działaniu komórek. Każde zachwianie równowagi termicznej organizmu może bowiem wskazywać na początek choroby.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dorzucam stronę na której można dowiedzieć się więcej o odczycie STRD :)

Ciekawe w jakich szpitalach wykorzystują te cudowności? Przecież takie super terapie uzdrowiłyby całą polską służbę zdrowia.

Niestety - temat wciąż aktualny - wczoraj wybiłam z głowy mamie wyjscie na takie badania. Miały się odbywać w sobotę gdzieś na Nowowiejskiej. Na szczęście mama się wygadała ale obawiam się, że kolejny raz może mi nie powiedzieć paść ofiarą naciągaczy :(

Uwaga znowu w tym tygodniu dzwonią do starszych ludzi, by umówić ich na badanie w Cieplicach w hotelu. Nie dajcie się naciągnąć!

Podobna sytuacja w Gdyni, w dniu 7 marca w hotelu Różany Gaj na ul. Korzeniowskiego mają być przeprowadzane badania STRD. Proszę uważać.

Do mnie zadzwonili dzisiaj. Spotkanie ma się odbyć 9.05.2016 w hotelu przy ul. Wrocławskiej 3, w Bydgoszczy. Godziny: 11.00, 14.30 i 18.00.
Dzwoniono z telefonu 22 120 12 63. Sprawdziłem sobie wszystko w necie i oczywiście nie pójdę ale może KTOŚ powinien się tym zainteresować bo nie wszyscy ludzie są tacy dociekliwi?