To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Powódź w Maciejowej. Prognozy nadal groźne

Powódź w Maciejowej. Prognozy nadal groźne

- Skala zaskoczenia była ogromna. W ciągu czterech godzin w Maciejowej spadło 46 litrów deszczu na metr kwadratowy. Byliśmy bezsilni – przyznaje prezydent Jeleniej Góry, Marcin Zawiła. Od rana służby Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i nadzoru budowlanego odwiedzają poszkodowanych we wczorajszej powodzi mieszkańców. Jedna rodzina nie wróci na razie do domu. Znalazła schronienie w miejskiej bursie.

Krajobraz w Maciejowej wygląda w niektórych miejscach jak po wojnie. Mieszkańcy od rana sprzątaj zalane wodami Radomierki domy i obejścia. I z niepokojem słuchają prognoz pogody na dziś i jutro.

- Nie sprzątaj tego, przecież znowu ma padać. Tu się nie da mieszkać. Rany boskie, wszystko poszło – płacze pani Katarzyna. Wróciła z zakupów. Woda mineralna do picia, wiaderko i nowy mop. Ale od czego najpierw zacząć. Woda z błotem jeszcze stoi w mieszkaniu, wszędzie pełno szlamu, wszystkie meble zalane.

- Chociaż tę wodę wylejemy i błoto zbierzemy, bo się jeszcze na górę nanosi – Piotr Dziedziński dużą łopatą do odśnieżania zbiera szlam z podłogi w korytarzu.

Ich poniemiecki dom stoi kilka metrów od Radomierki. Przy każdej powodzi jest zalewany. Żaden ubezpieczyciel nie chce go ubezpieczyć. Wczoraj w nocy sytuacja była bardzo groźna. Wezbrane wody potoku niosące belki, deski, gałęzie i inne przedmioty napierały wprost na budynek.

- Woda wlewała się tym oknem, leciała przez całe mieszkanie i wylewała się z drugiej strony. Zdążyłem zabrać tylko prawo jazdy, a portfel z wypłatą i inne dokumenty gdzieś popłynęły – opowiada 20-letni Dawid Mrówka.

Jego dwaj młodsi bracia i ich mama uciekli przed wodą na piętro budynku. Starszy brat, gdy dojechał na miejsce już nie mógł dostać się do domu, bo silny prąd i wysoki poziom wody odciął drogę.

- Miałem z nimi kontakt telefoniczny, ale stałem na ulicy i płakałem. Przyjechali strażacy, ale też nie mogli pomóc. Nikt nie kierował ruchem, a ulica Wrocławska już była nieprzejezdna, więc ja kierowałem samochody na objazdy. Dzwoniłem na straż i mówiłem, że potrzebna jest ewakuacja. Od osiemnastej dzwoniliśmy, a przyjechali dopiero po dwudziestej trzeciej. Oni się zdziwili, że to budynek nad samą rzeką. Gdy strażacy przyjechali z łódką wody było tyle, że do futryny pozostało może 40 centymetrów prześwitu – opowiada nam Krzysztof.

Najbardziej ucierpiały domy stojące przy samej Radomierce. W 1997 roku, w czasie powodzi stulecia woda w domu Sosnowskich była, ale w piwnicy. Wczoraj doszła już do parteru.

- Postawiłem jedno auto na cegłach, drugie schowałem za domem, bo tu jest trochę wyżej. Forda też wycofałem. Może minęło pół godziny i forda fala porwała kilkadziesiąt metrów dalej. A te dwa też zalało – mówi Dawid Sosnowski. Jego mama, Krystyna dodaje, że największa woda szła nie od rzeki, jak zwykle, ale od strony ogrodu.

Włodzimierz Belta, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego urzędu miasta w Jeleniej Górze przyznaje, że służby ratunkowe były w pewnym momencie bezsilne, bo opady były bardzo intensywne, a przybór wody ogromny.

- W rejonie Wrocławskiej 30 przy pierwszej próbie ewakuacji mieszkańców ratownicy WOPR musieli się wycofać z łodzią, bo woda tak napierała, że łódź zaczęła nabierać wody. Na Radomierce nadal utrzymuje się stan alarmu – dodaje.

Dziś po południu planowana była wizyta wicewojewody dolnośląskiej Ewy Mańkowskiej. Władze miasta nawiązały też kontakt z Agencją Rezerw Materiałowych, skąd jest szansa pozyskać tymczasowe przeprawy, które mogłyby być zamontowane w miejscach zniszczonych mostów i kładek.

- Chcemy przywrócić ruch na ulicy Wrocławskiej oraz na bocznych drogach w Maciejowej. Nie wiadomo, kiedy będzie mogła ruszyć odbudowa zniszczonych przepraw. W pierwszej kolejności musimy usunąć zerwane i zniszczone konstrukcje, by udrożnić przepływ potoków i rowów. Nikt jeszcze nie szacuje strat, ale pewnie będą to dziesiątki milionów złotych. Budżet miasta nie poradzi sobie z ich usunięciem – dodaje M. Zawiła.

Wezbrane wody Radomierki zniszczyły most na ulicy Wrocławskiej oraz sześć mniejszych mostów i kładek, a także niektóre przepusty.

Jan gadowski, w którego mieszkaniu było kilkadziesiąt centymetrów wody mówi, że szlam i brud trzeba szybko usunąć.

- Najgorzej zostawić ten brud, bo jak wyschnie, to nie dość, że śmierdzi, to jeszcze Bóg wie, jakie świństwa ma w sobie. Przecież to nie jest tylko brudna woda. Rzeka zabiera po drodze wszystko. I z szamba i śmieci i chemikalia. Trzeba szybko to usunąć – powtarza.

Jego dom stoi kilka metrów od rzeczki. Piętnaście lat temu zalało go, ale niedużo. W 2001 roku woda podchodziła pod próg.

- Nie boi się pan tu mieszkać? Przecież takie kataklizmy mogą się powtarzać.
- Co zrobić? Trzeba umieć z tym żyć – dodaje J. Gadowski.

Radosław Sławiński, który ma dom i szklarnie nad samą Radomierką wspomina, że w 1976 roku po lokalnym oberwaniu chmury nad Komarnem, rzeka wylała tak samo, jak wczoraj. Piętnaście lat temu wody było mniej.

- Obserwowałem tę chmurę w internecie na radarze chmurowym. Była już tak ciężka, że ta woda musiała spaść. Co zrobić, takie życie – dodaje wylewając kolejne wiaderko szlamu z mieszkania. W usuwaniu zniszczeń z pomocą przyszli sąsiedzi. Szkoda pomidorów, które woda wymiotła ze szklarni.

- Nie wiem, czy będę musiał zdejmować to ocieplenie. Bo jak tam woda weszła, to mury się nie osuszą. A tyle pieniędzy wydałem na izolację. Wie pan jakie drogie te specyfiki – Józef Bułgajewski przy pomocy szmaty wylewa wodę z bagażnika renault. Dodaje, że nie było czasu wyprowadzić auta z garażu, bo jak woda już szła wysoko, to wynosił, co się dało na piętro. Najbardziej zalane zostało mieszkanie jego mamy, która mieszka na parterze.

Potężna chmura deszczowa, która przyniosła tak duże opady deszczu przyszła nad Jelenią Górę znad Świeradowa. Chmura przeszła na północ, ale potem wróciła nad Kotlinę Jeleniogórską. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu ostrzega, że od dzisiejszego popołudnia przez wieczór i noc znowu mogą wystąpić obfite opady deszczu wynoszące od 20 do 30 milimetrów, a lokalnie nawet do 60 milimetrów. Opadom mogą towarzyszyć porywy wiatru z prędkością do 75 km/h.

IMG_1075.JPG
IMG_1076.JPG
IMG_1078.JPG
IMG_1081.JPG
IMG_1082.JPG
IMG_1092.JPG
IMG_1102.JPG
IMG_1103.JPG
IMG_1106.JPG
IMG_1112.JPG
IMG_1117.JPG
IMG_1124.JPG
IMG_1138.JPG
IMG_1153.JPG
IMG_1163.JPG
IMG_1169.JPG
IMG_1173.JPG
IMG_1175.JPG
IMG_1177.JPG
IMG_1178.JPG
IMG_1180.JPG
IMG_1184.JPG
IMG_1186.JPG
IMG_1189.JPG
IMG_1192.JPG
IMG_1193.JPG
IMG_1197.JPG
IMG_1199.JPG
IMG_1211.JPG
IMG_1221.JPG
IMG_1240.JPG
IMG_1250.JPG
IMG_1251.JPG
IMG_1258.JPG
IMG_1260.JPG
IMG_1265.JPG
IMG_1279.JPG
IMG_1288.JPG
IMG_1291.JPG
IMG_1293.JPG
IMG_1295.JPG
IMG_1296.JPG
IMG_1298.JPG
IMG_1299.JPG
IMG_1303.JPG
IMG_1305.JPG
IMG_1307.JPG
IMG_1309.JPG
IMG_1311.JPG
IMG_1313.JPG
IMG_1314.JPG
IMG_1363.JPG
IMG_1365.JPG
IMG_1366.JPG
IMG_1367.JPG
IMG_1370.JPG
IMG_1373.JPG
IMG_1375.JPG
IMG_1378.JPG
IMG_1380.JPG
IMG_1382.JPG

Komentarze (12)

własnie widac po relacjach ludzi jaka tragedia i jaka szybkośc słuzb ratowniczych straz sie popisała dalej prowadzcie plebiscyt na strazaka a moze niech troche szybciej dojezdżają:)

Trzeba było wziąć łopatę i ładować wory a nie robić zdjęcia. Wszyscy potrafią narzekać na strażaków a oni nie są w stanie się rozerwać i być w kilku miejscach na raz. Takim niestety jesteśmy narodem. Co do sytuacji podczas takich akcji na pierwszym miejscu jest życie ludzkie a później dobytek.

a co wy myslicie ze oni lezeli i patrzyli???? utknely 3 wozy w radomierzu!!! sami nie wiedzieli w co rece wlozyc!!! dlaczego ludzie nie zaangazowali sie w napelnianie workow????? dlaczego w janowicach facet nie wpuszczal na posesje chociaz bylo zagrozenie dla niego i sasiadow?????pozwolmy im pracowac i pomozmy na tyle na ile mozemy!!!!!wlasnie w takich sytuacjach wychodzi pomoc miedzyludzka!!!

do pana strażaka !tylko zapomnieli podrzucić te wory i piasek!!!

pewnie ludzie beda łopatami worki napełniac a wy pensje weżcie ludzie ratowali co sie da i nie mysleli o workach a straz powinna pomóc a nie miec do ludzi pretensji bo ludzie nie sa do tego wyszkoleni ani nie biora pensjib2rQ

ja wiec proponuje zaciagnac sie do strazy!!! ilu ich jest na terenie jeleniej gory???? a ile bylo miejsc zagrozonych????? troche pomyslcie!!!! brak slow....

W Komarnie pierwszą straż widziałem po godzinie 21 jak jechała ulicą.
Piasku i worków nie widziałem do tej pory, zresztą nikogo nie widziałem nikogo co by chociaż spytał czy nie potrzeba pomocy.
Jak dla mnie nikt się nie zainteresował ani straż anie włodarze gminy.
A Prezydent Zawiła to tylko o muzeum żony mówi że jest wszystko dobrze, może by się zainteresował obywatelami a nie żoną i kolesiami na stanowiskach.

Wszystko spoko tylko zastanawiam sie jak to jest mozliwe, żeby straż nie mogła pomóc osobą wracającym do swoich domów.Moja mam wracała do domu od stacji benzynowej Orlen z ,,buta" przejeżdżały obok niej samochody straży pożarnej i żaden nie chciał jej zabrać, nikt nie chciał jej pomóc kobieta szła po pas w wodzie przecież to jest jakiś skandal!!!w takich momentach ludzie powinni sobie pomagać żal po prostu ;(

Jak czytam te komentarze to chce mi się śmiać z głupoty niektórych ludzi.
Straż dojechała jak mogła, i to nie ich wina,że w Maciejowej było istne piekło i mieli problem z dojazdem, a że Jelenia Góra nie ma stu wozów to robili co mogli. A fakt faktem ze ludzie jakby nie byli zawistni i nie patrzyli na czubek własnego nosa to zorganizowali by się szybko.

Hey guys, you just want to pretend that you have some kind command of English or you are just a couple of Warsaw wishy-washy show offs...? Stick to the language of the forum or else just try to convey messages that are valuable for the discussion...enjoy your time :0