Jelenia Góra bez budżetu. Czyja to wina?

Podczas sesji doszło do kolejnego przewrotu. Najpierw radni odwołali dotychczasowego przewodniczącego rady (pisaliśmy o tym, link poniżej) i powołali na to stanowisko ponownie Leszka Wrotniewskiego.

Później odbyła się kilkugodzinna dyskusja o budżecie. Prezydent i radni popierający go podkreślali imponującą liczbę inwestycji przewidzianych w planie finansowym. – Budżet jest bardzo proinwestycyjny, kwota 94,6 mln złotych na inwestycje robi wrażenie – przyznał radny Miłosz Kamiński.
Prezydent Marcin Zawiła podkreślał znaczący wzrost dochodów z podatku od osób fizycznych. - To dowód, że coraz więcej osób podejmuje pracę i że ludzie zarabiają coraz więcej – mówił. – A jeśli do tego dodamy olbrzymi wzrost dochodów z tytułu podatku od nieruchomości to widać wyraźnie, że ludzie inwestują, budują się.
Radny Piotr Miedziński z klubu Dolnośląski Ruch Samorządowy podkreślił, że zaplanowane w budżecie inwestycje są w dużej mierze markowane, jak np. kolejny etap rozbudowy stadionu. W podobnym tonie wypowiadał się nowy-stary przewodniczący rady Leszek Wrotniewski. Wymieniał inwestycje, które od dawna pojawiają się w budżecie i nie są realizowane. Wspomniał o remoncie zameczku na Zabobrzu. – Rekordzistą jest łącznik rowerowy ulicy Ogińskiego z ul. Powstańców Śląskich – mówił. – W budżecie pojawił się po raz pierwszy w 2011 roku.
Dodał też, że prezydent nie spotkał się z klubem radnych DRS w sprawie budżetu. – A to oznacza, że widocznie nie są mu potrzebne głosy naszego klubu – dodał.
Radny Stanisław Dziedzic dodał, że komisja finansów na swoje posiedzenie, w którym uczestniczył prezydent, zaprosiła przewodniczących wszystkich klubów i tam można było się spotkać i podyskutować o budżecie.
Robert Obaz z SLD przyznał, że nie jest to budżet marzeń, ale nie przyjęcie go będzie działaniem typu na złość babci odmrożę sobie uszy.
– W styczniu będziemy chcieli podpisywać umowy na trzy projekty: single track, pumptrack i promenadę Jagniątkowa – mówił zastępca prezydenta Jerzy Łużniak. – Jeżeli nie będziemy mieli budżetu, to nie będziemy mogli podpisywać tych umów. Może się do skończyć tym, że zostaniemy skreśleni i pieniądze nam przepadną.
Pierwsze głosowanie nie zapowiadało niespodzianki, gdyż rada przyjęła autopoprawki prezydenta do budżetu. Cała uchwała budżetowa jednak nie została przyjęta. Tylko 11 radnych było za. To: Anna Bałkowska, Wojciech Chadży, Alicja Dusińska, Stanisław Dziedzic, Miłosz Kamiński, Krzysztof Kroczak, Józef Kusiak, Robert Obaz, Konrad Sikora, Bożena Wachowicz-Makieła, Danuta Wójcik. Tyle samo (11) było przeciw: Dawid Jezierski, Oliwer Kubicki, Ireneusz Łojek, Piotr Miedziński, Anna Maria Ragiel, Józef Rypiński, Józef Sarzyński, Alicja Szklarska, Rafał Piotr Szymański, Leszek Wrotniewski i Janina Ziętek. Radny Zbigniew Ładziński wstrzymał się od głosu.
Co dalej? Przepisy mówią, że jeśli rada do końca stycznia 2018 roku nie uchwali budżetu, samorząd będzie prowadził gospodarkę finansową na podstawie ustalonego przez regionalną izbę obrachunkową planu finansowania zadań własnych i zleconych. W takiej sytuacji wstrzymane są wszelkie inwestycje. Także te, finansowane ze środków zewnętrznych. W praktyce może to grozić utratą tych środków.
Jelenia Góra nie jest jedynym miastem, które znalazło się w takiej sytuacji. Dzień wcześniej radni Legnicy także nie przyjęli budżetu.
Szerzej o sytuacji politycznej w stolicy Karkonoszy napiszemy w „Nowinach Jeleniogórskich”.

Czytaj także: 

Przewodniczący rady odwołany