To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Przez osiem dni nie mieli wody

- Nie mamy wody i zostaliśmy odcięci od świata - mówią mieszkanki ulicy Nadbrzeżnej.

– Nikt się nami nie interesował. Dopiero po awanturze podstawili tu zbiornik z wodą pitną – mówią mieszkanki ulicy Nadbrzeżnej w Jeleniej Górze. Wodnik przeprasza i zapowiada, że zaproponuje ludziom rekompensatę.

Ponad tydzień temu nastąpiła awaria sieci wodociągowej, znajdującej się przy nieczynnej przepompowni przy ul. Nadbrzeżnej. – Przyjechali, rozkopali, zakręcili wodę. I tyle – mówią ludzie.

– Co prawda jeździ tu beczkowóz, ale co z tego. Nie ma jak się umyć, prania zrobić – mówi Leokadia Lewandowska, jedna z mieszkanek. W trudnej sytuacji znalazły się cztery rodziny.
– Co z tego, że wodę przywożą, skoro nie mam do czego jej nabrać. Owszem, wezmę 3 wiaderka, ale na ile mi to wystarczy? – pyta Krystyna Madej.
– Obiecywali już kilka razy, że puszczą nam wodę. Prezes obiecał, że będzie od poniedziałku. I dalej nic – dodaje Grażyna Kurek.
Ludzie są podenerwowani tym bardziej, że – jak mówią – robotnicy nie pracują tam non stop. – Jak jest awaria, to powinni tu być 24 godziny na dobę, żeby to naprawić. A bywały dni, że byli do 13. - dodają kobiety.
Jest jeszcze jeden problem. Od 30 czerwca zamknięty jest skrót prowadzący do ulicy Wolności, do przystanku autobusowego. Najpierw firma Skanska prowadziła tam prace modernizacyjne sieci, później nastąpiła opisana awaria. – Tym skrótem do przystanku idzie się nie dłużej, jak 5 minut. Teraz trzeba iść naokoło, prawie pół godziny – dodaje Leokadia Lewandowska.
Byliśmy na miejscu w środę przed południem. Niedługo po tym do mieszkanek przyjechał mistrz z Wodnika. Przeprosił, tłumaczył, że to poważna awaria i mimo wielu starań, nie dało się jej usunąć szybciej. Podkreślił, że mieszkanki otrzymały, oprócz wody z beczki, wodę mineralną i że jeszcze będzie dowiezionych kilka zgrzewek. Zapewnił, że Wodnik zaproponuje rekompensatę mieszkańcom. W podobnym tonie wypowiada się Zbigniew Rzońca, rzecznik prasowy Wodnika. – Pękła uszczelka na rurze o średnicy 350 mm. Trzeba było ściągać ją z Austrii, od producenta – tłumaczy opóźnienie. – Rozszczelnienie w tym miejscu spowodowało to jeszcze kilka innych usterek.
Dodał, że w tym miejscu trzeba wykonać betonowe zabezpieczenie, aby uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości. Potwierdził, że mieszkańcom zostanie zaproponowana rekompensata.
Ludzie ostrożnie podchodzą do tych zapewnień. – Dopiero jak przyjechał dziennikarz, to zaczęli się tym interesować – mówią.
Od środy po południu ludzie już mają wodę. Można?

Komentarze (10)

Jak się kupuje rury w Hondurasie, pompy w Gwatemali, kolanka w Ghanie, a uszczelki w Austrii, to nie dziwota, że potem trzeba czekać miesiąc na dostawę. Ciekawe dlaczego nie buduje się w Polsce sieci z polskich elementów. Ciekawe też dlaczego Wodnik nie ma części zamiennych w magazynie.

Wszystko można, ale trzeba chcieć. Znana sieciówka perfum wysyła mi perfumy z Czech i mam je następnego dnia po zamówieniu, stamtąd do Austrii droga niezbyt daleka.

Panie Redaktorze, do awarii doszło we środę po południu, a wodę puszczono w następną środę. Jakim cudem wyszło Panu, że ludzie nie mieli jej osiem dni?

Jeśli wodę puszczono w środę wieczorem, to wychodzi, że więcej niż 7 dni, a ile by nie było, to brak wody nawet przez 7 dni jest bardzo dolegliwy. To nie średniowiecze, że chodziło się za stodołę, a myło w rzece. Teraz rzeka zanieczyszczona świństwami, bo wpuszcza się do niej ścieki.

Jeśli sie chce, to uszczelkę z Austrii można przywieźć w jedną dobę. Gdyby to była inna ulica, to kto wie ...

woda do picia - nie "pitna", bo woda do mycia - nie "mytna" ! :)

Jak pracuje wodnik, znamy już, czego przykładem były ciągnące się w nieskończoność prace na ul. Wincentego Pola. Fakt, że towar zamawiany jest z Austrii nie oznacza, że nie można było przyspieszyć prac. Towar zamawiany kurierem dociera maks. po dwóch dniach, często jednak już na następny dzień, tym bardziej, że to nie drugi koniec globu. Nawiasem mówiąc wodnik powinien dbać o zapas i takie elementy magazynować lub zamawiać u sprzedawcy, który gwarantuje stały dostęp i szybką przesyłkę. Prace tego typu należy wykonywać także w nocy, bo dziś miejsce pracy można, jak w przypadku autostrad idealnie oświetlić. Zadośćuczynienie dla mieszkańców powinien zapłacić prezes z własnej kieszeni.

Szydło mówiła , że nie zostawi nikogo w potrzebie. Czyli lała wodę.