Wrocław wysysa energię z Jeleniej Góry?

– Każdy kto mówi o Małopolsce, jednym tchem wymienia Kraków, Zakopane, górali – mówi Marcin Zawiła. – A Dolny Śląsk to mnóstwo elektronów i Wrocław w środku. I nie chodzi mi o to, że powinniśmy antagonizować się wewnątrz Dolnego Śląska, ale walczyć twardo o swoje.
Dodał, że niebezpieczeństwem są aglomeracje, które biorą wszystko. – Najlepszym przykładem jest jedna z obwodnic miasta. Najpierw sfinansowaliśmy ją w stu procentach, później zwrócono nam z tego 60 procent kosztów – mówi M. Zawiła. – Skoro komunikacja ma olbrzymie znaczenie dla rozwoju regionu, to jest pytanie: dlaczego mniejsze miasta, jak na przykład biedny Wleń, muszą to robić w ten sam sposób, jak my, natomiast Wrocław funduje sobie bajpasy w postaci dwóch obwodnic, wydając przy tym minimalne pieniądze?
– Jelenia Góra przez wiele lat miała świadomość tego, że była bezpośrednio pod Warszawą – mówił senator Józef Pinior, który także uczestniczył w debacie. – I to się skończyło. Model związany z nową koncepcją administracyjną Polski, powstaniem makroregionów, był ogromnym wyzwaniem dla tego typu miast.
Co się zmieniło? – Z jednej strony następuje ogromna centralizacja środków, kapitału, życia kulturalnego, artystycznego wokół Warszawy – mówi J. Pinior. – Na przykładzie polityków: jeżeli nie ma ich w mediach w Warszawie, to bardzo trudno im się przebić. Jest to pewien paradoks, że demokratyzacji towarzyszy centralizacja.
Drugi element tego rozwoju, to – zdaniem J. Piniora – ogniskowanie kapitału rozwoju wokół kilku wielkich miast makroregionalnych, takich jak Poznań, Kraków, Katowice, Gdańsk czy Wrocław.
– Ta sytuacja jest punktem wyjścia do tego, jak my możemy się organizować, by w tym systemie zaistnieć – dodał senator.
Wyjaśnił też, co miał na myśli mówiąc w kampanii wyborczej, że Jelenia Góra może stać się polskim Davos. – Pokazałem model miasta europejskiego, które jest unikatowe, bo łączy kilka elementów, których nigdzie indziej nie da się powtórzyć – mówi Józef Pinior. – Jelenia Góra może być uzdrowiskiem. Wrocław – choćby sięgnął po jeszcze więcej pieniędzy – uzdrowiskiem zostać nie może. Jelenia Góra jest miastem turystycznym, a także ma wyższe uczelnie. Krynica, choć jest miastem uzdrowiskowym, nie ma wyższych uczelni. Wreszcie, Jelenia Góra jest miastem, która może skupiać przemysł wysokiej technologii.
Marcin Zawiła skrupulatnie wyliczał, jak miasto rozwijało się w ostatnich latach. Podał przykłady malejącego bezrobocia, rozwijającej się dzielnicy przemysłowej. – Draexlmaier produkuje elementy do volkswagena, porsche i innych najnowocześniejszych marek na świecie – mówi. - Te części są robiony u nas. Zatrudnienie zwiększyło się z 500-600 do 2 tysięcy ludzi.
Podał przykład konstruktora samolotu, który otrzymał nagrodę za innowacyjność, właściciela mennicy, który wykonuje monety okolicznościowe dla 30 mennic na świecie, a także firmę Code Two, która dostarcza oprogramowanie dla facebooka.
Zaapelował też do mieszkańców o więcej optymizmu. – Jesteśmy na dobrej drodze rozwoju. A czasami chyba trochę nadmiernie narzekamy – dodał. – To tak jak z moim sąsiadem, który kupił samochód. Mówię do niego, że trzeba to uczcić. On do mnie: no co ty, kosztował 10 tysięcy. Zobacz na tamtego, on jeździ porsche.