To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Generał - duch

Generał - duch

Wspomnienie o Władysławie Filipkowskim (1892-1950)
Ktoś wykonał olbrzymią pracę, usiłując zatrzeć wszelkie ślady bytności generała Władysława Filipkowskiego nad Nysą Łużycką w latach 1947-1950. Zrobiono naprawdę dużo, by pamięć o życiu i dorobku tego niezwykłego Polaka przeminęła, a przynajmniej by zniknęły pisane dokumenty świadczące o człowieku.

 Nie udało się jednak całkowicie wymazać historii. 14 listopada 2008 roku, podczas uroczystości 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, w Gimnazjum nr 3 im. Armii Krajowej w Zgorzelcu, odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą generałowi. Tego samego dnia do rąk zgorzelczan trafiła publikacja autorstwa Andrzeja Filipkowskiego (syna) i Hanny Barbary Majewskiej, członkini zgorzeleckiego obwodu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, w całości poświęcona generałowi Władysławowi Filipkowskiemu. Syn generała, Andrzej, ufundował z tej okazji półroczne stypendium dla ucznia gimnazjum osiągającego dobre wyniki w nauce, stawiając jeden jedyny warunek - stypendysta ma wywodzić się z Pieńska, miejscowości, która stała się ostatnim domem śp. generała.

W. Filipkowski urodził się 1 maja 1892 roku na Suwalszczyźnie. Zmarł 17 kwietnia 1950 r. w Pieńsku pod Zgorzelcem, przy biurku, wykonując obowiązki dyrektora ds. administracyjnych w pieńskim Zespole Hut Szkła. Generał został zesłany do Pieńska przez władze PRL, po długoletnim śledztwie i więzieniu. Hanna Majewska podjęła trud udokumentowania ostatnich lat jego życia - ale nieoczekiwanie natknęła się na przeszkody nie do pokonania. Wielomiesięczne starania skutkowały dziwnymi pismami. Dyrektor Filipkowski na pewno przebywał i pracował w Pieńsku, co potwierdza odpis skrócony aktu zgonu wydany przez Urząd Stanu Cywilnego w Pieńsku oraz inne dokumenty. Ale potwierdzić jego zatrudnienia nie udało się ani w Archiwum Akt Osobowych w Jeleniej Górze, ani w Archiwum Państwowym w Lubaniu. Nazwisko Filipkowskiego nie figuruje w dokumentacji żadnej z tych instytucji, brak go także w zbiorach wrocławskiego IPN. - Można przypuszczać, że pozacierano ślady - konkluduje H. Majewska.

Po co i dlaczego władze PRL-u miałyby usuwać z pamięci i z archiwów ślady pracy Filipkowskiego, który wszak zarządzał kombinatem hutniczym? Młody Władysław w 1919 r. wstąpił do Legionów, będąc jeszcze studentem Politechniki Lwowskiej. W 1918 roku został adiutantem J. Piłsudskiego, a w 1919 roku ruszył do Francji, gdzie walczył w armii Hallera. Rok później był już majorem i dowódcą dywizjonu. W 1939 roku dowodził I Dywizją Piechoty Legionów w Wilnie. Walczył w kampanii wrześniowej do 3 października, kiedy zapadła decyzja o złożeniu broni oddziałom radzieckim. Pułkownik Filipkowski, wieziony pod eskortą do Lwowa, uciekł z transportu, a następnie przedostał się pod Warszawę, kładąc podwaliny konspiracji wojskowej ZWZ AK. W 1943 roku objął komendanturę Obszaru Lwowskiego Armii Krajowej, uczestnicząc w wyzwalaniu ziemi lwowskiej, tarnopolskiej i stanisławowskiej spod okupacji niemieckiej. Został aresztowany w 1944 roku, po odmowie podporządkowania oddziałów AK armii Berlinga. Trafił do więzienia NKWD w Kijowie. Przesłuchiwany i torturowany - odmówił składania zeznań obciążających kierownictwo AK i rząd emigracyjny w Londynie. Trafił do więzienia w Charkowie, gdzie poddano go trwającemu rok śledztwu; w czasie gdy Moskwa przygotowywała akt oskarżenia przeciwko gen. Leopoldowi Okulickiemu w tzw. procesie szesnastu. Oskarżony o konspirację oraz wydanie rozkazu szpiegowania Armii Czerwonej, został wywieziony do obozu pod Riazaniem. Tam najpierw przeszedł rozległy zawał serca, później podjął głodówkę w proteście przeciwko swojemu uwięzieniu. Karmiono go wtedy sztucznie, na siłę. Dopiero w 1947 roku NKWD wydało go organom repatriacyjnym, pozwalając na powrót do ojczyzny. Wrócił do Warszawy, do syna Andrzeja i żony Janiny. Starszy syn zginął w Powstaniu Warszawskim. Młodszy, Andrzej, wkrótce został skazany na 10 lat więzienia za działalność antypaństwową.

Generał Filipkowski, schorowany i umęczony, otrzymał życzliwą radę, by opuścić Warszawę i podjąć wskazaną pracę w pieńskiej hucie szkła. Przyjechał nad Nysę wraz z żoną, a w bezpośrednim sąsiedztwie zamieszkał jego osobisty anioł stróż - funkcjonariusz bezpieki, który obserwował każdego, kto kontaktował się z generałem. Serce generała nie wytrzymało tego wszystkiego. 17 kwietnia 1950 roku generał-dyrektor zmarł podczas pracy. Hutnicy własnoręcznie wykonali stalową osłonę na trumnę, dzięki której zwłoki można było przewieźć do Warszawy i pochować na Cmentarzu Powązkowskim. Represje wobec rodziny W. Filipkowskiego nie ustały wraz z jego śmiercią. W 1953 roku Urząd Bezpieczeństwa wykwaterował Janinę Filipkowską z jej własnego mieszkania na Żoliborzu.

Nowiny Jeleniogórskie nr 49/08