PiS już się wiesza - nielegalnie

W jeleniogórskiej delegaturze Wojeódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków usłyszeliśmy, że ten budynek jest już poza strefa ścisłej ochrony konserwatorskiej dlatego decyzje i zgody dotyczące umieszczania wielkopowierzchniowych reklam rozstrzyga urząd miasta. W przeszłości na tymże budynku wisiały inne, podobnej wielkości banery. Obowiązek uzyskania zgody na powieszenie reklamy spoczywa na właścicielu budynku.

PiS jako pierwsze ugrupowanie rozpoczął kampanię wyborczą do Europarlamentu z tak dużymi formami reklamowymi. W mieście rozstawiono już stojaki z tablicami na wyborcze plakaty i obwieszczenia. Niektóre ugrupowania rozpoczęły też prezentację swoich kandydatów do Brukseli.

Krzysztof Mróz, sekretarz jeleniogórskiego PiS- u od nas dowiedział się o reklamie swojej partii.
- Ale to nie myśmy załatwiali powieszenie banera. To idzie przez centralę. Ja tylko opiniowałem lokalizację naszych wyborczych bilboardów, które niedługo pojawią się w mieście - dodaje K. Mróz.

Zdaniem Jerzego Łużniaka, zastępcy prezydenta miasta, jeśli rzeczywiście właściciel budynku nie dopełnił formalności i wbrew przepisom umieścił reklamę na swoim budynku, to poniesie konsekwencje.

Posłanka PiS-u Marzena Machałek także od nas dowiedziała się o całej sytuacji i obiecała interweniować w sztabie wyborczym partii w Warszawie, by sytuację dokładnie sprawdzić i ewentualne uhcybienia naprawić.

Budynek, na którym PiS chce zrobić coś „więcej dla Polski” należy do prywatnego właściciela. Warto w kilku zdaniach przypomnieć historię tego niegdyś państwowego, a przez kilka lat komunalnego obiektu.

Budynek z adresem przy Sobieskiego 19, stanowiący własność skarbu państwa, zamieszkiwali lokatorzy, którzy byli najemcami mieszań. Historia zaczyna się w 1991 roku. Na początku listopada wojewoda jeleniogórski uwłaszczył jeleniogórski oddział Przedsiębiorstwa Transportu Handlu Wewnętrznego w Zielonej Górze poprzez ustanowienie prawa użytkowania wieczystego gruntów znajdujących się w zarządzie tej firmy. Przedsiębiorstwo miało swoją bazę przy ulicy Poznańskiej, z tyłu budynku mieszkalnego Sobieskiego 19. Działka, na której stoi kamienica także była w zarządzie PTHW, ale budynek od 1945 roku cały czas był w dyspozycji Zakładów Gospodarki Mieszkaniowej. Zresztą działka, na której stała kamienica od strony bazy PTHW była oddzielona ogrodzeniem i zawsze była odrębną nieruchomością.

Błąd urzędników wojewody przy podejmowaniu decyzji uwłaszczeniowej polegał na tym, że nie sprawdzono jakie budynku znajdują się na gruncie oddawanym w użytkowanie wieczyste. Co więcej, w decyzji uwłaszczeniowej budynek mieszkalny w ogóle nie był wymieniony. Nie figurował także w protokole zdawczo-odbiorczym nieruchomości przekazywanych PTHW w użytkowanie wieczyste.

W 1992 roku ówczesny zarząd miasta zorientował się, że popełniono błąd uwłaszczając PTHW. Wystąpił więc do wojewody o uchylenie decyzji uwłaszczeniowej i wznowienie postępowania. Tymczasem w grudniu 1992 roku PTHW sprzedało prawo użytkowania wieczystego do wszystkich nabytych działek i własności budynków. Nabywcą była Lidia Winowska. Nowy właściciel dokonał odpowiednich wpisów do ksiąg wieczystych nieruchomości.

Tymczasem postępowanie administracyjne o uchylenie decyzji uwłaszczeniowej wydanej przez wojewodę w 1991 roku przeciągało się. Nie przyniosło spodziewanych przez miasto rozstrzygnięć. Sprawą zajmował się minister gospodarki przestrzennej i budownictwa, urząd mieszkalnictwa i rozwoju miast oraz sądy administracyjne dwóch instancji. Konkluzja zawsze była taka sama: decyzja uwłaszczeniowa PTHW wydana przez wojewodę jeleniogórskiego rażąco naruszała prawo, ale nie można jej uchylić, bo upłynęły ustawowe terminy, a poza tym spowodowała ona nieodwracalne skutki prawne.Na początku lat 90., decyzją ówczesnego wojewody jeleniogórskiego, budynek wraz z zapleczem należącym do WPHW uwłaszczono na rzecz tegoż przedsiębiorstwa a potem sprzedano prywatnej osobie. Przez kilka lat miasto walczyło przed sądami kilku instancji o odzyskanie budynku, ale walka nie powiodła się. Lokatorzy zmuszeni byli poszukać sobie innego lokum, części zastepcze lokale zapewniło miasto. Mieszkańcy oburzeni takim obrotem sprawy pytali jednak, gdzie w tym wszystkim prawo i sprawiedliwość?