Uczestnicy "Flaneli" cofnęli się do poprzedniej epoki

Uczestnicy wyglądali jak za dawnych lat. Ubrani byli w stroje z czasów PRL-u, skórzane buty, dżinsy, mieli ze sobą plecaki ze stelażem rurkowym, metalowe kubki, kompoty w słoikach no i oczywiście jajka na twardo ze szczyptą soli.

Wszyscy otrzymali pamiątkowe chusty flanelowe, które stały się wizytówką tej edycji rajdu. Trzy grupy (55 osób) wystartowały z Tygla Walońskiego w Szklarskiej Porębie a jedna (16 osób) – ze Świeradowa Zdrój. Gospodarz Tygla Robert Pawłowski przywitał uczestników pajdą świeżego chleba masełkiem, a po przemówieniu komandora rajdu Przemka Wiatera, głośnym wystrzałem z zabytkowej hakownicy rozpoczęto rajd.
– Turystyka ma różne twarze, z jednej strony można samodzielnie wędrować po szlaku delektując się widokami, albo przemierzać szlaki w większych grupach ze śpiewem na ustach – mówi Gracjan Kielijański prezes stowarzyszenia Gildia Przewodników Sudeckich współorganizującego imprezę. – Kiedyś, gdy nie było telefonów komórkowych i internetu, ludzie chętnie wędrowali w grupach. Rajd „Flanela 2017” pozwala powrócić do tej tradycji, a strój z czasów PRL-u sprawia, że impreza nabiera pewnego niespotykanego smaczku.
Około godziny 15:30 ostatnia z czterech grup dotarła do Stacji Turystycznej „Orle” gdzie właściciel Stanisław Kornafel przywitał wędrowców miską pysznego kapuśniaku. Jedną z atrakcji zakończenia była prezentacja najnowszej książki regionalisty Grzegorza Kapli na temat jego wędrówki po Gruzji. Finałowym wydarzeniem było wręczenie nagród dla najlepiej ubranego pana i pani oraz najstarszego i najmłodszego uczestnika Flaneli 2017. Na koniec uczestnicy zrobili sobie wspólne zdjęcie.
Organizatorzy planują, że impreza ta stanie się cyklicznym wydarzeniem, które będzie ściągać w Karkonosze i Góry Izerskie turystów z całej Polski i nie tylko. Organizatorami wydarzenia byli Stowarzyszenie Gildia Przewodników Sudeckich oraz Towarzystwo Izerskie.