To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Na osiedlu Orle chcą nowego placu zabaw

Na osiedlu Orle chcą nowego placu zabaw

- Nasze dzieci nie mają się gdzie bawić – denerwują się rodzice dzieci z Osiedla Orle. Napisali oni petycję do spółdzielni „Ostoja” o budowę nowego placu zabaw. Podpisało się mnóstwo osób. Prezes mówi, że nie ma problemu. Tylko, dlaczego dotąd nic się nie działo?

- Ta huśtawka ma chyba ze 30 lat, podobnie jak te drabinki – pokazuje Anna Wilk, mama dwójki dzieci, mieszkanka osiedla Orle.
- Ja sam się na niej huśtałem, teraz przychodzi tu moje dziecko – dodaje jej mąż Paweł Wilk. - Razem z kolegami siedzieliśmy na tym stole do tenisa. On nigdy nie spełniał swojej funkcji, był bo był, nikt na nim nie grał. I tak stoi do dzisiaj, czas się zatrzymał.

Jak mówią, od wielu lat plac zabaw praktycznie nie zmienił się. Z jednym wyjątkiem – zabawek dla dzieci ciągle ubywa. - Jeszcze ze 4 czy 5 lat temu były tutaj dwa stelaże na huśtawki. Jeden się popsuł, no i go zdjęli – mówi jedna z mam. Tak samo było z piaskownicami. Kiedyś na osiedlu były trzy obok siebie. - Podczas którejś z powodzi woda zalała ten plac. No i od tamtego czasu funkcjonuje tylko jedna piaskownica, dwie zostały zlikwidowane – dodaje Paweł Wilk.

Ludzie narzekają też, że plac nie jest ogrodzony. - Psy tu biegają, załatwiają swoje potrzeby – mówi Edyta Kulla, która często przychodzi na plac z dzieckiem.
- Jestem zdruzgotana jak widzę te biegające psy. Zrobiłam dziecku badania na pasożyty w kale i lamblię, czekam na wyniki – dodaje.

W dodatku, jak podkreślają mamy, piasek w piaskownicy nie jest wymieniany a jedynie dosypywany. - Widziałam z okna, jak przyjechali z piaskiem. To było w ubiegłym roku – opowiada pani Edyta. - Nikt nie usunął starego piasku, wysypano jedynie nowy. Wymiana a uzupełnienie piasku to jednak różnica.

Czarę goryczy rodziców przelały ostatnie wydarzenia. Jakieś trzy tygodnie temu zepsuła się jedna z dwóch ostatnich huśtawek. Zerwało się oczko, które trzymało siedzisko. - Ktoś związał je sznurkiem i taśmą ozdobną. Taką, jaką można dostać w kwiaciarni – mówi Edyta Kulla. - Strach było dziecko posadzić, bo mogło dojść do wypadku.
Rodzice zawiadomili zarządcę – spółdzielnię Ostoja. Liczyli na to, że huśtawka zostanie naprawiona. Tak się jednak nie stało. - Ktoś ją po prostu ściągnął ją i tyle – mówią.
Teraz została im jedna huśtawka na całym placu. Tymczasem przy ładnej pogodzie jest przy niej kolejka chętnych dzieci.

- Ja mam trójkę dzieci, każde chce się huśtać – opowiada Natalia Szlachetka, która w dzieciństwie też bawiła się na tych samych urządzeniach. Ustala pani kolejki? - Nie, kto pierwszy, ten lepszy. Ale zawsze jest krzyk i płacz – odpowiada.
Ludzie napisali petycję do władz spółdzielni Ostoja. - Prosimy o pilne zagospodarowanie przestrzeni zielonej pomiędzy budynkami Wita Stwosza 18, Wita Stwosza 20 a Orla 10, z uwzględnieniem potrzeb mieszkańców a w szczególności dzieci mieszkających na naszym osiedlu – czytamy.

Chcą też, by nowy plac został ogrodzony, chociażby niewysokim, 50 centymetrowym płotkiem. - Chodzi głównie o to, by psy się tutaj nie wałęsały. Często też do domów podchodzą lisy z pobliskich pól. Mogą roznosić różne choroby – zauważają rodzice.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Ostoja” Jan Gabryś nie widzi problemów w budowie nowego placu zabaw. - Z takim wnioskiem do zarządu powinna wystąpić rada nieruchomości – radzi. - Potem my występujemy z tym do rady nadzorczej spółdzielni i jeśli ta wyrazi zgodę, będziemy mogli planować taką inwestycję. Jeśli wpłynie do nas petycja, to także zostanie rozpatrzona.

Dodał, że jest duża szansa na powodzenie. - Realizujemy wnioski mieszkańców. Teraz na przykład obsadzamy żywopłotem budynek Wita Stwosza 28 od strony przystanku autobusowego. Taką potrzebę zgłaszali nam ludzie – mówi.
Co ciekawe, Jan Gabryś nie mówi nic o tym, że przeszkodą mogą być pieniądze. Porządny, ogrodzony plac zabaw to – lekko licząc – kilkadziesiąt tysięcy złotych. - Będzie trzeba zrobić korektę planu gospodarczego i pieniądze się znajdą – mówi. - Być może zrezygnujemy z niektórych planowanych nasadzeń. Co prawda w tym roku kończymy projekt docieplania budynków, robimy dwa ostatnie bloki naszej spółdzielni w Szklarskiej Porębie, ale to nie powinno być przeszkodą.

 
Zapewnił też, że jest taka możliwość, by rodzice mieli wpływ na to, jakie zabawki zostaną zakupione. - Nie będziemy kupować wbrew potrzeb – mówi.
Skoro to takie proste, to dlaczego przez tyle lat nic się w tym kierunku nie działo? - W poprzednich latach mieliśmy inne zadania, prowadziliśmy docieplanie budynków – mówi. - I zdaje się, nie było takich wniosków.

Ludzie mówią, że były. - Być może nie było pieniędzy – odpowiada.
Prezes obiecał, że szybko zorientuje się, co ze ściągniętą niedawno huśtawką. Przypilnuje też, by w piaskownicy piasek był wymieniany a nie dosypywany. - Porozmawiam z kierownikiem, czy rzeczywiście tak było. Mamy zalecenia z sanepidu, by wymieniać piasek raz na pół roku – przyznaje.

Rodzice z kolei mają nadzieję, że nie skończy się tylko na słowach. Inicjatorzy petycji chodzą od mieszkania do mieszkania od kilku dni. Już zebrali sto podpisów, chcą jeszcze więcej. Prezes mówi, że dobrze byłoby, gdyby wpłynęła ona przed kolejnym posiedzeniem zarządu, zaplanowanym na 16 maja.

Wygląda na to, że obie strony są bliskie porozumienia. Czy rzeczywiście coś zmieni się na osiedlu i to jeszcze w tym roku? Sprawie będziemy się przyglądać.

Na osiedlu Orle chcą nowego placu zabaw
Na osiedlu Orle chcą nowego placu zabaw

Komentarze (2)

z tym stołem do tenisa to się nie zgodzę. jak go postawili to odbywały się tam prawdziwe turnieje, grali wszyscy, dziewczyny, chłopaki, kto wygrywał grał dalej z kimś innym, na grę czekało się czasem dość długo, każdy w domu miał swoje rakietki, ping-pongi i nierzadko siatkę, grało się singla i debla, niektórzy grali na naprawde niezłym poziomie, wkurzający był tylko wiatr, ale i on dodawał uroku grze, jedni woleli z wiatrem inni pod wiatr (łatwiej). przez lata to było miejsce spotkań i przesiadywania na ławkach przy stole. potem pokolenie podrosło, pożeniło się, poprzeprowadzało (choć niektórzy jeszcze mieszkają w pobliżu), a widać nowe pokolenie dzieciaków miało inne rozrywki. Widać pan Wilk jest za młody żeby pamiętać te czasy lat '80, gdzie na osiedlu królował ping pong, zabawa w wampira, podchody no i oczywiście piłka nożna i kosz. Faktem jest że wtedy te place zabaw wyglądały lepiej, np indiańska wioska itp, ale czy to nam bylo potrzebne, nie sądzę. Pozdrawiam pokolenie wyżu demograficznego lat 70.

Jeden z placów zabaw jest wprost pod oknami zarządu spółdzielni (tam gdzie jest asfaltowe boisko). Skoro dyrektor który zarządza fabryką, bądź kierownik, może robić obchody i kontrolować podległe mienie, to czemu nie robią tego u nas ? Czyżby panorama z fotela prezesa wyglądała inaczej?