To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sąd nie aresztował maszynisty

Fot. Ł. Płocki

Kamiennogórski sąd nie znalazł podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania 58-letniego maszynisty, który w sobotę wieczorem prowadził po pijanemu pociąg do Gdyni. Zdaniem sądu, w przedstawionym przez prokuraturę materiale nie uzasadniono dostatecznie przyjętej przez oskarżenie kwalifikacji sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

Prokuratura zapowiada złożenie zażalenia, bo nie zgadza się z decyzją sądu.

Główną przesłanką do wystąpienia przez prokuraturę z wnioskiem o tymczasowy areszt była wysoka kara grożącą podejrzanemu. Za kierowanie pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu oraz wspomniane sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, bo tak zakwalifikowano czyny mężczyzny, grozi kara nawet do 12 lat więzienia.

Sąd jednak stanął na stanowisku, że prokurator w niedostateczny sposób uzasadnił przyjętą kwalifikację artykułu 174.

- W materiale dowodowym znalazły się notatki i zapiski urzędowe, które w procesie karnym nie stanowią dowodu – mówi Andrzej Wieja, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

Trzeba jednak pamiętać, że do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem, a wniosek do sądu prokuratura skierowała w poniedziałkowe popołudnie. Prowadzący śledztwo nie dysponowali w tym czasie wszystkimi materiałami, m.in. przesłuchaniami świadków, bo niektóre jeszcze nie spłynęły.

Samo zagrożenie karą za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu wynosi dwa lata pozbawienia wolności, a to nie było wystarczającą podstawą do zastosowania tymczasowego aresztu dla mężczyzny. Wspomniana kwalifikacja czynu maszynisty będzie na pewno poddana przez sąd głęszej analizie.

Gdyby przez analogię przyjąć, że każdy pijany kierowca za kółkiem zatrzymywany przez policję jest jak wspomniany maszynista, to każdemu należałoby przypisać zarzut z artykułu 174. A przecież tego się nie robi, choć teoretycznie pijany kierowca stwarza zagrożenie sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.

W sytuacji maszynisty do katastrofy nie doszło, bo zadziałał mechaniczny „policjant”, czy czuwak - urządzenie systemu bezpieczeństwa, które odzywa się sygnałem dźwiękowym co jakiś czas i jeśli nie zostanie wciśnięte, to system automatycznie zatrzymuje lokomotywę.

Maszynista dojechał składem do Marciszowa normalnie i o czasie, i dopiero po ruszeniu ze stacji przysnął z upojenia alkoholowego i nie nadusił czuwaka.

Z dotychczasowego orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że wspomniane bezpośrednie narażenie na niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym musi wynikać z winy umyślnej, a sprawca musi co najmniej godzić się na zaistnienie takiego czynu. Oskarżenie będzie musiało zatem wykazać, czy samo prowadzenie pociągu przez maszynistę w stanie nietrzeźwości doprowadziło do sytuacji rzeczywistego zagrożenia, czy nie.

Komentarze (5)

No chyba zaraz padnę! Jeszcze niech sąd stwierdzi, że to nic takiego, że maszynista miał 1,6 promila we krwi i wszyscy się na niego uwzięli! Dlaczego takie sprawy traktuje się poważnie dopiero, gdy ktoś zginie...?! "Gdyby przez analogię przyjąć, że każdy pijany kierowca za kółkiem zatrzymywany przez policję jest jak wspomniany maszynista, to każdemu należałoby przypisać zarzut z artykułu 174. A przecież tego się nie robi, choć teoretycznie pijany kierowca stwarza zagrożenie sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym." Więc może powinno się tak robić? Wtedy każdy, zarówno pijak, jak i ten który lubi sobie "walnąć jednego, żeby mu się lepiej prowadziło", zastanowi się 15 razy zanim siądzie za kierownicą 'na gazie'!!!

do buka masz racje że tak powinno być, a w ostatni długi weekend to ile złapano pijanych kierowców - miejsca do zamykania wszystkich by zabrakło
ale wtedy by był spokój i nie było by jazdy po alkoholu i po prochach bo reszta by się po prostu bała

czyli znaczy że można prowadzić lokomotywę na bani?i żadnych konsekwencji nie będzie?

Chociaż jeden rozsądny Sąd i racjonalnie myslący. Jakie niby były przesłanki do aresztowania. Żadne prokuratura sie popisuje i to swiadczy o ich wiedzy prawniczej. Gdyby był to Sąd w Lwówku Śląskim zapewne juz by był po wyroku i otrzymał z 8 lat. Tam jest taka praktyka dajcie człowieka a paragraf sie znajdzie. Wiedza prawnicza Pań Sędzi jest tam uboga. Ten Sąd powinien być w ramach reformy pierwszy zlikwidowany. Brawo dla rozsądnego Sędzi, który nie aresztował maszynisty i nie musimy ponosic kosztów utrzymania jego. On odpowie za swoje z wolnej stopy. Przestępstwo zaistniało a konsekwencje i tak on poniesie.

Takie rzeczy tylko w POlsce i trzeba do nich przywyknac bo to bedzie niemalze codziennosc jesli PO utrzyma sie przy swoim korycie od ktorego i tak ciezko ich jest oderwac. Chcieliscie POlskiej wladzy to teraz macie. Nie dosc ze pijany maszynista spowodowal zagrozenie to jeszcze sad nieuzasadnil tego poniewaz wedlug sedzi maszynista nie spowodowal zagrozenia. Ten pijak ma szczescie ze nikogo nie zabil...