To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Rekordowy rok pod względem wypadków w górach

Rekordowy rok pod względem wypadków w górach

Tak wynika ze statystyk Grupy Karkonoskiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. – W 2015 było łącznie 413 wypadków – mówi naczelnik grupy Sławomir Czubak.

– Przeglądając statystyki Grupy Karkonoskiej, takiej wypadkowości jeszcze nie mieliśmy – mówi S. Czubak. – Jest to także największa wypadkowość ze wszystkich grup regionalnych GOPR-u. W ubiegłym roku podjęliśmy 79 wypraw ratunkowych. Tylko w okresie świąteczno-noworocznym, od Wigilii do 3 stycznia, mieliśmy 23 wypadki. Tylko w sylwestrową noc ratownicy musieli pomóc dwóm osobom, które złamały nogi w górach.

Podkreślił, że w tej statystyce wykazane są tylko zdarzenia związane z ratownictwem górskim, nie ma w niej ujętych wypadków narciarskich.
– Niestety coraz częściej mamy takie przykłady, że ludzi zaczynają chodzić po górach nieprzygotowani. Albo chodzą z aplikacją Google maps – mówi s. Czubak. – Efekt jest taki, że wędrują w tereny, które są niedostępne dla turystów, albo wychodzą w miejscach niebezpiecznych i potem musimy im pomagać.
– Turystów w górach jest bardzo dużo, wynika to poniekąd z tego, że nie ma warunków do uprawiania narciarstwa. Zatem ci, którzy tu przyjechali, wybierają się na piesze wycieczki. Tyle, że często nie oceniają prawidłowo warunków, wychodzą nieprzygotowani – mówi naczelnik GK GOPR.
W GK jest 14,5 etatu ratowników górskich. – My tą garstką ludzi zabezpieczamy olbrzymi teren, który co roku odwiedza kilka milionów turystów – mówi naczelnik.
Grupa Karkonoska miała otrzymać dwa dodatkowe etaty, ale po zmianie władzy, minister wstrzymał realizację tego pomysłu.
– Walczymy o nie nadal. Nie chcemy nie wiadomo jakich rarytasów. Te dwa etaty pozwolą nam na zapewnienie zespołu wyjazdowego, chociaż jednego ratownika-kierowcę, dyżurującego w godzinach nocnych – wyjaśnia naczelnik. – Uważam, że jest to bardzo ważne, żeby jedna osoba od otrzymania zgłoszenia mogła w ciągu 2-3 minut zabrać sprzęt, wsiąść do samochodu, zebrać ratowników ochotników i ruszyć do akcji. To znacząco może przyśpieszyć działania.
Inna sprawa, że GOPR nie może żądać zwrotu kosztów akcji od turystów, którzy nie są ubezpieczeni.
– Większym problemem jest to, że my udzielając pomocy, sponsorujemy obcokrajowców – mówi S. Czubak. – Oni często są na to przygotowani, sami dają nam swoje legitymacje ubezpieczeniowe. I są mocno zdziwieni, że my nie ściągamy z nich kosztów. Ale nie mamy takiego prawa.
Jak mówi, w innych krajach jest inaczej. – Jeżeli Polak ulegnie wypadkowi po czeskiej stronie Karkonoszy i nie ma ubezpieczenia, to ponosi pełne koszty działań ratowniczych – mówi naczelnik GK GOPR. – Wyjazd Horskiej Służby do działania zaczyna się od 150-200 euro. Mówię o podstawowych działaniach, które nie wymagają zaangażowania większych sił i środków, np. śmigłowca.
 

Komentarze (16)

Szczebel ministra we władzach centralnych w Warszawie decyduje o dwóch etatach w jakimś grajdołku i innych pewnie grajdołkach. Organizacja i zarządzanie, podział kompetencji pełne podziwu.

Tym czasem np kadra kajakarek spoko sobie smiga po zamknietym szlaku w Dolinie Lomniczki. Bo zagrozenia niby nie ma :) i sa przygotowane :). W Tatrach tez ludzie byli przygotowani i zgineli ... Inna sprawa ze gdzie jest nadzor KPN nad szlakami. Ostatni Sylwester w KPN to masakra jakas, petardy i inne badziewia na terenie rezerwatu scislego. Na Sniezce impreza alkoholowo petardowa. W schroniskach nie lepiej z petardami i wyrzucanie ****sko turystow w nocy na zewnatrz bo przeciez jest impreza.

Przysłowiowy turysta w klapkach albo kobieta na wysokim obcasie w górach w dalszym ciągu niestety nie są rzadkością.Sam w tym roku widziałem kilku takich cudaków.

Sorry w zeszłym roku!!!

Czas najwyższy aby wszelkie akcje ratownicze (po żywych, połamanych lub sztywnych) były P-Ł-A-T-N-E !! Każda godzina akcji kosztuje tyle ile zapisano i nie ma zmiłuj się. Dla rozsądnych wyjściem jest ubezpieczenie - do zawarcia na każdej poczcie, stacji paliw lub sklepie z terminalem, tak jak kupujesz doładowanie do telefonów. Organizacyjnie to jest do ogarnięcia w ciągu roku, wystarczy chcieć. Po nauki na Słowację, do Francji, Niemiec lub Szwajcarii. Nieodpowiedzialni zapłacą, nauka zawsze kosztuje. Był "fan", są koszty ! Kilka lat temu cyknąłem fotkę śladu jakiegoś szaleńca, któremu udało się zjechać przez słynne śmiertelne miejsce. Nie napiszę jakie, aby nie kusić następnych durniów. Głupota w Polsce ma się bardzo dobrze, co widać na drogach i w górach, a nawet przy zabawach z pirotechniką czy lampionami. Chcesz, to ryzykuj własnym życiem ale nie życiem ratowników.

Wszystkie nie mogą być płatne, bo jeżeli komuś zdarzy się prawdziwy wypadek, to nie może płacić np. za śmigło, bo to są dziesiątki albo i setki tysięcy złotych.

To tak jakby kierowcy musieli płacić za wypadki drogowe, których są sprawcami.

Po to masz OC i podobne OC powinno obowiązywać w górach.
Płacisz składki masz zapewnioną darmową pomoc, nie płacisz - twój wybór, ale z akcję płacisz z własnej kieszeni.

Najprostsze rozwiązania są najlepsze.

Na całym cywilizowanym świecie SĄ PŁATNE, płaci albo klient ratowany, albo ubezpieczyciel, jak klient się ubezpieczył, albo wujek, szwagier, ktokolwiek. Ratownicy ratują a później wystawiają rachunek za akcję. Ktoś musi za to zapłacić.

A ten w harcerskim mundurku to co za jeden?

W harcerskim mundurku to twój stary chodzi...

Chyba twój.

To glowny ratownik karkonoskiej fauny i flory :)

:-)))))

Należy zmienić ustawę i wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie górskie, tak aby ubezpieczeni akcje mieli bezpłatne, a nie ubezpieczeni dostawali tłuste faktury.

I to jest właściwa odpowiedź na pytanie z 7 stycznia, 2016 - 13:55.

Wybrukowali większość szlaków, ludzie stracili czujność, łażą jak podczas zwiedzania miasta, zamiast patrzeć pod nogi to podziwiają widoczki, a że w tym roku ludzi było ponoć rekordowo dużo, to i wypadków rekordowa ilość, nic w tym dziwnego.
Widzę, że Pana Raja boli, że ludzie chodzą z google maps? Na prawdę Pana to dziwi? Mamy XXIw i mapę google praktycznie każdy ma przy sobie, więc dlaczego z niej nie korzystać? Zamiast wprowadzać kolejne zakazy i ścigać tych ludzi może lepiej po prostu oznaczyć więcej szlaków, przecież w górach pełno jest ścieżek i dróg które kiedyś były szlakami, w czym mieliby przeszkadzać turyści? przecież i tak chodzą, i co dzieje się tam przez to coś strasznego? Zniszczą ścieżki? Czy drogi drwalom rozdepczą? a może zobaczą jak rabujecie drewno? To chyba jedyne rozsądne wytłumaczenie.
Za chwilę ktoś się odezwie, że wszędzie zaczną chodzić i zwierzęta płoszyć, powiem Wam, że jak tam nie ma turystów, to są leśnicy z piłami, to dopiero uspokaja zwierzęta prawda?

ps. polecam zobaczyć na stronę kpnu, właśnie wystawili ofertę sprzedaży drewna, same chore oczywiście...

Czy to same chore drzewa a oferta na drewno w I gatunku ?
Ja tylko pytam.