To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wyrok w sprawie śmierci siedmiomiesięcznego chłopca

Wyrok w sprawie śmierci siedmiomiesięcznego chłopca

Agata W. i Robert W. nie zaszczepili swojego małego synka, nie zapisali go też do przychodni. Nie zgłosili się do lekarza w sytuacji, kiedy maluch zachorował. Chłopiec wkrótce potem zmarł. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze wydał wyrok w tej sprawie.

Rodzice chłopca mieszkają w Kamiennej Górze. Milanek urodził się w lutym ubiegłego roku. Matka kilka dni po urodzeniu dziecka była informowana o konieczności wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej podstawowej opieki zdrowotnej. Tydzień po porodzie położna, która odwiedziła rodzinę w domu, poinformowała matkę o obowiązkowych szczepieniach. Agata W. ani Robert W. nie wypełnili jednak deklaracji o przystąpieniu do opieki zdrowotnej. Nie zgłosili się także z dzieckiem na szczepienia.

Na początku sierpnia sześciomiesięczny Milanek zaczął gorączkować, nie chciał jeść, wymiotował. Matka nie poszła z nim do lekarza. W drugiej połowie miesiąca ojciec zasugerował, żeby jednak zgłosiła się na wizytę, ale kobieta odpowiedziała, że chłopiec nie jest zapisany do żadnej przychodni. 6 września nakarmiła go i położyła do wózka. Po kilku godzinach zorientowała się, że maluch nie rusza się. Początkowo sądziła, że śpi. Następnego dnia wyszła z nim na dwór. Cały czas maluch nie dawał oznak życia. O sytuacji kobieta nie powiedziała nikomu z rodziny ani z osób, które ich w tym czasie odwiedzały. Dopiero 10 września, kiedy do domu weszła policja, Agata W. powiedziała ojcu, że chłopiec nie żyje.
Ze sporządzonej w tej sprawie opinii biegłego patomorfologa wynika, że zgon dziecka nastąpił około dwa dni przed ujawnieniem zwłok. Wyjściową przyczyną zgonu dziecka było ropne zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych a wtórną niewydolność krążeniowo – oddechowa.

Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze zarzuciła rodzicom narażenie kilkumiesięcznego syna Milana W. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, poprzez nie zapewnienie mu pomocy lekarskiej, pomimo wystąpienia u niego objawów chorobowych. W konsekwencji dziecko zmarło.
Kobieta przyznała się do zarzucanego jej czynu, ojciec dziecka nie. Sąd Rejonowy w Kamiennej Górze uznał oskarżonych za winnych zarzucanego im czynu i wymierzył Agacie W. karę 3 lat więzienia, a Robertowi W. karę 2 lat i 6 miesięcy więzienia. Apelacje od tego wyroku wnieśli obrońcy obojga oskarżonych, kwestionując sposób procedowania sądu pierwszej instancji jaki i wymiar orzeczonych kar. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze nie podzielił argumentacji obrońców i utrzymał w mocy zaskarżone orzeczenie. Jest ono prawomocne. 

Komentarze (7)

"6 września nakarmiła go i położyła do wózka ... Dopiero 10 sierpnia, ...."
do poprawki

Artykuł jest nieprecyzyjny. Wyrok zapadł dlatego,że rodzice narazili kilkumiesięcznego syna Milana W. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, poprzez nie zapewnienie mu pomocy lekarskiej, pomimo wystąpienia u niego objawów chorobowych.
Nie zapadł wyrok dlatego że nie poddano szczepieniom obowiązkowym dziecka ani tez z tego powodu ze nie wybrał lekarza poz , położnej i pielęgniarki środowiskowej.
Zawalił także szpital w którym nastąpił poród i poz który zobowiązany jest zawiadomić o fakcie nie szczepienia dziecka sanepid i sąd rodzinny!

Teraz wszystko trzeba tak pisac, zeby ludzie czytali "nie szczepisz? Twoje dziecko umrze i zabije inne dzieci". Totalny brak w tym logiki, ale tłum łyka. Nie ma obowiazku przynależeć do przychodni, nie ma przymusu szczepien.
Fakt, że dziecko zmarlo w wyniku zanidbania stanu zdrowia, bo chorowało, a rodzice nie skontaktowali się z lekarzem nie jest tak wazny według mediow, jak fakt, że nie zaszczepili dziecka, choć żadna szczepionka życia dziecku by nie ocaliła.

Twoje słowa mogą zabić następne dzieci. Ludzie spod znaku antyszczepionkowego są niebezpieczni. Takich powinno się zamykać w więzieniach i poddawać obowiązkowym przymusowym szczepieniom.
Innymi groźnymi zwyrodnialcami są osoby spod tzw znaku medycyny alternatywnej. Spotkałem takiego doradcę , który hodował króliki. Pasł je na trawie na której wysiewał różne zioła. Później zbierał ich bobki, suszył je a potem sprzedawał jako panaceum na różne choroby. Dopóki ktoś je królicze ususzone bobki a jednocześnie leczy się np. na nowotwór to jego sprawa są gusta i guściki. Ale gdy ktoś rezygnuje z kuracji na rzecz bioprądów i tego typu spraw to takie coś związane jest z przyczynieniem się do czyjejś śmierci.

W artykule nie ma mowy o niekonwencjonalnych metodach leczenia, więc nie zmieniaj tematu. Moje pytanie, kiedy TY ostatnio się szczepiłeś? Wiesz, ze wiekszosc szczepionek nie daje dozywotniej ochrony, część należy powtarzac co kilka lat, aby "chroniły" organizm.
Wychodzi, ze wszyscy dorosli, poza szczepionymi przez wykonywany zawod, sa NIEZASZCZEPIENI, a powinni, tężec, wzwB, gruzlica itp. choroby nadal panują, a Ty niezaszczepiony?

Poczytaj sobie trochę źródeł historycznych i zobacz , że dzięki szczepieniom większość chorób na które umierali nasi przodkowie zostało wyeliminowanych m.in.z naszego podwórka ospa prawdziwa.

Ostatnio w zeszłym roku na wzw (wznowienie) a w zeszłym tygodniu na grypę.