To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Drożej o 100 i więcej procent

Drożej o 100 i więcej procent

Inwestycyjny boom, który opanował Polskę i nieustannie rosnące ceny materiałów budowlanych mocno wpływają na przedsięwzięcia realizowane przez samorząd. Szefowie gmin skarżą się, że oferty w przetargach bywają dwa i więcej razy wyższe od założonych kosztów. Do tego zaczyna brakować firm stających do przetargów.

We Wleniu kompleksowo remontowana ma być ulica Jana Pawła II. To duże przedsięwzięcie, bo obejmujące także wymianę wszystkich instalacji podziemnych.
- Liczyliśmy, że na to zadanie trzeba będzie wydać ok. 1,3 – 1,4 mln zł i takie środki przygotowaliśmy w budżecie. Okazuje się, że do zadania trzeba będzie dołożyć ok. 800 tys. zł. To skutek drastycznego wzrostu cen materiałów budowlanych i wyższych kosztów za wykonawstwo – mówi Artur Zych, burmistrz Wlenia. – Przy tej inwestycji znaleźliśmy rozwiązanie. Ze wsparcia covidowego dostaliśmy środki, ponad 850 tys. zł, na wkład własny do budowy wodociągu w Pilchowicach, a że mieliśmy na ten cel zaplanowane pieniądze , przerzucimy je na sfinansowanie przebudowy ulicy. Mam nadzieje, że to starczy, choć patrząc co się dzieje na rynku i to może nie starczyć. Wtedy trzeba będzie wystąpić o pożyczkę z WFOŚiGW.
Podobne spostrzeżenia ma Roland Marciniak, burmistrz Świeradowa Zdroju.
- Czy rosną koszty inwestycji? Rosną i to drastycznie. Nawet o 200 proc. Niebawem rozstrzygamy przetarg na budowę wieży widokowej na Młynicy. Przewidywaliśmy koszt rzędu 1,5 mln zł a już wiadomo, że będzie to dużo więcej. Niedawno rozstrzygnęliśmy przetarg na rozbudowę kanalizacji przy ul. Kilińskiego i Dąbrowskiego, która miała kosztować milion. I nie była to kwota z sufitu, już była podwyższona z uwagi na panująca koniunkturę. Przecież wielkie inwestycje realizujemy od lat, więc znamy i rynek materiałów, i wykonawców. Złożone oferty sięgnęły 2,6 mln. Ostatecznie musimy przepłacić ponad 0,5 mln zł. Co gorsza jest coraz mniej wolnych firm na rynku, więc i konkurencja jest słaba. W takich przetargach startowało po kilka naście firm, teraz były tylko trzy – ubolewa burmistrz Marciniak.
Burmistrz przewiduje, że na poprawę nie ma co liczyć. – Mamy rynek wykonawcy, który dyktuje ceny. Musimy albo się z tym pogodzić, albo odłożyć inwestycje na później – uważa.
W Karpaczu ostatnio nie było i aktualnie akurat nie ma żadnego przetargu na stole, więc burmistrz Radosław Jęcek mówi raczej o spostrzeżeniach niż przykładach. A te są zbieżne z ocenami kolegów z Wlenia i Świeradowa.
- Na to co się dzieje z inwestycjami ma wpływ z jednej strony olbrzymie ożywienie inwestycji prywatnych (domy budują i remontują indywidualni inwestorzy, masowo powstają przedsięwzięcia deweloperskie) i spore pieniądze na inwestycje, które wpłynęły do inwestorów publicznych m.in. ze wsparcia covidowego, jak choćby środki na inwestycje turystyczne, jakie dostał Karpacz. Do tego dodać trzeba idący w dziesiątki procent wzrost cen materiałów. Spodziewam się, że gdy ogłosimy przetargi, oferty nas niemile zaskoczą.
Prezydent Bolesławca Piotr Roman też nie ma aktualnie dużych przetargów do rozstrzygnięcia.
– Robiliśmy to na początku roku, gdy portfel zamówień u wykonawców był względnie pusty i chyba też nie bardzo wiedzieli, czego się spodziewać po nadchodzących miesiącach, więc nie było jeszcze tego szaleństwa co teraz - tłumaczy.


 

Komentarze (6)

Przecież drogo już było. Wtedy jak bodowano za rządów PO PSL. Za pisu miało być duuużo taniej. Tak jak z podatkami. Tak nam obniżają, że ciągle płacimy więcej. Dobra zmiana ich mać!!!!

Ważne że rząd się uwłaszczył i się wyżywi .

Rozumiem że mówisz o PO,to oni wszystko prywatyzowali,a pieniędzy nie ma i nie będzie.Ceny ustalają prywaciarze,a po chińskiej zarazie chcą się szybko odkuć,więc ceny rosną!

Tyle powiem...

Plany zagospodarowania przestrzennego nie blokują budowy apartamentowców, które rosną jak grzyby po deszczu. Jakoś nie przybywa nowych dróg dojazdowych. Może deweloperzy zaczną je budować. A nie po tych samych wąskich drogach cisną się auta turystów.

Co ciekawe, drożeje tylko w Polsce. W Czechach czy nawet w Niemczech ceny utrzymują się na takim niemal poziomie. Owszem poszły do góry ale są to kwoty minimalne, nieodczuwalne dla portfela. Mam rodzinę w Niemczech która mnie informuje jak to tam podczas tego cowida wygląda. Drodzy Polacy, powiedzcie mi, jesteście tacy twardzi w tych komentarzach.... Dlaczego dajecie się okradać tutaj w Polsce, dlaczego jedni na drugich skaczą, opluwają się. Ten kryzys to wymyśla człowiek i co istotne polityk po to tylko by okraść tego drugiego. Przyroda kryzysu nie wymyśla tylko człowiek. Już w Niemczech połowa artykułów spożywczych jest tańsza niż w Polsce. BA! w Niemczech utrzymanie rodziny, opłaty za media są o połowę tańsze niż tutaj w Polsce a politycy, urzędnicy miejscy cały czas tutaj je podwyższają... Dlaczego ludzie okradacie drugich? Ciągle wam mało i mało, pazerni jesteście na wszystko..... Podpowiem że w Niemczech zarabia się cztery razy więcej, więc macie porównanie jak was polscy urzędnicy i politycy okradają z waszych oszczędności, dlaczego nic z tego nie robicie?